Wydanie: PRESS 08/2012
Mistyfikiewicz
Eryk Mistewicz, uznawany za speca od wizerunku politycznego, z najlepszym skutkiem promuje samego siebie
Korpulentny, silnie łysiejący mężczyzna o wyglądzie proboszcza – Eryk Mistewicz, gdyby zliczyć wszystkie jego medialne wystąpienia, jest najbardziej pożądanym w mediach specem od marketingu politycznego. Wszędzie go pełno. W prasie, w radiu, w telewizji, na portalach internetowych, no i oczywiście na Twitterze. Komentuje, objaśnia, ocenia, chwali, gani i ze swadą przewiduje przyszłość polskiej sceny politycznej.
„Konsultant polityczny, autor strategii marketingu narracyjnego” – przedstawia się na stronie internetowej. Czy skuteczna to strategia – nikt nie sprawdza. Nadana przez samego siebie etykieta eksperta od polityki działa.
„Pierwszych kilka sekund (…) decyduje o tym, czy zostaliśmy zakwalifikowani do nudziarzy, czy osobników interesujących i kreatywnych, czy odtwórczych i usystematyzowanych, takich, z którymi można konie kraść, czy też takich, którzy natychmiast o wszystkim, co chcemy zrobić, zawiadomią policję, a w najlepszym wypadku media” – pisze Mistewicz w swojej książce „Marketing narracyjny. Jak budować historie, które sprzedają”.
Podczas spotkania ze mną z tej rady nie korzysta. W warszawskiej kawiarni zjawia się punktualnie, zamawia colę light i wypytuje, dlaczego chcę napisać o nim tekst. Sam na żadne pytanie nie odpowiada. Spieszy się, pytania mam wysłać e-mailem.
Małgorzata Wyszyńska
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter