Wydanie: PRESS 05-06/2024
Pat w pat, partia rządzi
Prawdopodobnie można być rzetelną agencją prasową mimo finansowej zależności od rządu. Historia pokazuje jednak, jakie to trudne
Jest maj 1926 roku, w Warszawie strzały. Dochodzą także na ulicę Mokotowską, gdzie mieści się siedziba Polskiej Agencji Telegraficznej. Choć jednak w stolicy ważą się dalsze losy Polski – bo zamach stanu Józefa Piłsudskiego o nich przesądzi – w Agencji nie ma gorączki. Nie stukają maszyny do pisania, nie dzwonią telefony, nie biegają gońcy. Pracownicy agencji z jej dyrektorem Góreckim na czele czekają na polecenia. Oddychają z ulgą dopiero wtedy, gdy dyrektor polityczny MSZ Tadeusz Romer przysyła im młodego urzędnika wydziału prasowego Wacława Zbyszewskiego, który powie im, co robić. I ten zakazuje posłania w świat rządowego komunikatu o wyjęciu Józefa Piłsudskiego spod prawa. Co prawda PAT jest agencją rządową, ale przecież zanosi się na rychłą i radykalną zmianę rządu. Nie warto ryzykować.
RÓWIEŚNICY
PAT jest niemal rówieśnikiem II Rzeczypospolitej. Powstawał w tych samych burzliwych dniach października i listopada 1918 roku, gdy odradzała się niepodległa Polska. Młode państwo polskie chce szeroko zaistnieć w świecie. Zatem szybko przestaje mu wystarczać obsługiwany przez Ślązaka z Chorzowa Jana Pradeloka radiotelegraf na warszawskiej Cytadeli, za którego pośrednictwem Rzeczpospolita 16 listopada 1918 roku oficjalnie obwieściła światu swoje narodziny.
Tomasz Borówka
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter