Wydanie: PRESS 05-06/2024
Czas pogardy dla słowa
Uważam, że jestem pierwszym audiobookowym wykonawcą, który postawił na aktorstwo, w zakresie lektorstwa. Jestem więc raczej „opowiadaczem” niż „czytaczem”. Głośne, bezbarwne, eleganckie czytanie w ogóle mnie nie interesuje – mówi Krzysztof Gosztyła w rozmowie z Magdaleną Piekarską
„Arcymistrz, który słowem tworzy światy, maluje duszę, zaplata czas”. „Dla mnie ten głos to wehikuł czasu” – tak piszą o Panu słuchacze audiobooków. Chyba przyjemnie czytać takie rzeczy.
Zaraz mogę Pani przeczytać parę odmiennych komentarzy. I powiem, że to nieprzyjemne czytać takie rzeczy. Poszukać?
Ja na takie nie trafiłam.
Niech Pani będzie, ale obawiam się, że nie tak trudno je odnaleźć.
Wiem jednak, jakie słowo popsuje Panu każdy komplement – wystarczy, że ktoś powie „genialny lektor”. Ten „lektor” jest niefortunny?
Oczywiście! Jest to głupie po prostu. Z innego powodu cenimy Krzysztofa Hołowczyca, a z innego powodu pana, który jeździ szkolnym autobusem. Pan, który zawozi dzieci do szkoły, jest oczywiście szoferem – to słowo z francuskiego oznacza kierowcę. Ale czy przyszłoby pani do głowy mówić w wywiadzie z Krzysztofem Hołowczycem „szofer”?
Magdalena Piekarska
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter