Wydanie: PRESS 05-06/2021
„Dziennik Wschodni” pod górkę
Spór między większościowym udziałowcem spółki wydającej gazetę a jej pracownikami doprowadził do paraliżu finansowego dziennika, zwolnienia wieloletniego naczelnego i gwałtownego odpływu czytelników
Wsiedzibie „Dziennika Wschodniego” w centrum Lublina zwykle w soboty nikogo nie ma, bo nie trzeba przygotowywać wydania na niedzielę. Ale 27 lutego Agnieszka Mazuś, zastępczyni naczelnego „Dziennika Wschodniego”, pędziła do redakcji już o siódmej rano. Dotarła, gdy kręcili się już tam policjanci i ochroniarze. Próbowała ukryć się w toalecie. – Proszę mnie zostawić w tej łazience. Mam ochotę skorzystać z toalety, do jasnej cholery – mówiła podniesionym tonem. Policjant wyciągał ją jednak siłą. Gdy się z nim szarpała, obok stanął Wiktor Michałek, asystent Leszka Kukawskiego, który przedstawiał się jako likwidator spółki Corner Media, wydawcy „Dziennika Wschodniego”. Michałek zakomunikował: – Odczytuję: „Z dniem 27 lutego…”. Czytał treść zwolnienia dyscyplinarnego Mazuś. – Co pan robi? Przecież pan wie, że za chwilę nie będzie pan żadnym likwidatorem – zwróciła się Mazuś do Kukawskiego. Jego pomocnik jednak kontynuował lekturę na głos, że powodem zwolnienia jest niewydanie akt osobowych pracowników i utrata zaufania. – Przecież pan wie, że ja nie mam dostępu do tych dokumentów – redaktorka próbowała oponować.
W tym czasie przy drzwiach wejściowych zrobiło się zamieszanie, bo do swojej redakcji dojechali kolejni dziennikarze, w tym redaktor naczelny Krzysztof Wiejak. Ochroniarz zagrodził im jednak drogę. – Proszę przepuścić pana ślusarza – ktoś z biura wydał polecenie ochroniarzom. Ślusarz zajmował się wymianą zamków.
Tak wyglądała kolejna odsłona konfliktu redakcji „DW” z większościowym udziałowcem, znanym w Lublinie deweloperem Tomaszem Kalinowskim. Redakcja twierdzi, że Kalinowski chciał wymienić naczelnego, bo Wiejak nie pozwalał mu z gazety zrobić biuletynu, który będzie Kalinowskiemu pomagał w robieniu interesów. Natomiast Kalinowski uważa, że został pozbawiony wpływu na wydawnictwo, mimo że jest jego większościowym właścicielem. Mówi, że nie odda dziennikarzom gazety za darmo, bo za darmo to on daje tylko swojemu chrześniakowi.
Wszyscy chcą dobra gazety, ale niewiele już brakuje, żeby od tej troski dziennik przestał się ukazywać.
Mariusz Kowalczyk
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter