Wydanie: PRESS 11-12/2017
Lekcja czytania
„Tygodnik Powszechny” do pupilów dobrej zmiany nie należy, a od jej nastania ma się coraz lepiej
Wzrosty są znaczące i od jakiegoś czasu stałe. W kwietniu br. – 15 proc. rok do roku, w maju – 16 proc., w całym pierwszym półroczu – 13 proc. „Tygodnik Powszechny” był jedynym tygodnikiem opinii, który w sześciu miesiącach tego roku zwiększył średnią sprzedaż wobec ub.r. Wprawdzie w całkowitej sprzedaży daleko mu do „Polityki”, „Newsweek Polska” czy „Sieci Prawdy”, ale gdy tym tytułom spada, krakowskiemu rośnie. I to w czasach dobrej zmiany, której ulubieńcem nie jest.
– Lepiej zaczęło się już dziać, gdy w kwietniu 2014 roku zmieniliśmy format na A4 z kolorową okładką. Wyraźne i stałe wzrosty sprzedaży obserwujemy jednak od początku 2016 roku – informuje redaktor naczelny Piotr Mucharski. Trendu nie powstrzymała podwyżka ceny z 6,90 do 7,90 zł.
W 2014 roku średnia sprzedaż ogółem „Tygodnika Powszechnego” wynosiła 18 035 egz., a w połowie br. – 23 270 egz., czyli 30 proc. więcej (wszystkie dane ZKDP). – W sierpniu mieliśmy już ponad 24 tysiące średniej sprzedaży. Do tego należy doliczyć 10–11 tysięcy płatnych dostępów do strony internetowej i wersji cyfrowych – podkreśla Jacek Ślusarczyk, prezes zarządu spółki Tygodnik Powszechny. Największy wzrost występuje w grupie wiekowej 25–45 lat. Badania wskazują, że jeden egzemplarz pisma czytają średnio 2,4 osoby. 88 proc. czytelników ma wyższe wykształcenie. Subskrypcję na czytnik Kindle wykupiło 1,4 tys. osób, a aplikację mobilną 2,6 tys.
Wydawca zaryzykował więc i od października br. zwiększył nakład z 43 do 50 tys. egz. – Z grubsza mamy rozpracowane, gdzie dodatkowe egzemplarze skierować. Przez kilka tygodni będziemy analizować, jak się ten nakład rozchodzi – mówi Piotr Mucharski.
Jerzy Sadecki
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter