Wydanie: PRESS 05-06/2017
Nawet gdy boli
Kiedy ktoś narzeka, że napisałem znów coś nieładnego o Austrii, odpowiadam, że nie jestem z organizacji turystycznej – z Martinem Pollackiem rozmawia Cezary Łazarewicz
Rok temu zadzwonił Pan do Instytutu Polskiego w Wiedniu, pytając o termin kolejnego spotkania z cyklu „Martin Pollack zaprasza” i okazało się, że dalszych zaproszeń nie będzie. Powiedzieli, że powinien Pan wiedzieć dlaczego. Wie Pan?
Domyślam się. Najpierw był problem z Filipem Springerem, z którym chciałem rozmawiać o jego książce „Źle urodzone. Reportaże o architekturze PRL”. W instytucie kręcili nosem, że to PRL. Mówili, że to polityczne. Odpowiedziałem, że to ja jestem kuratorem tych spotkań – albo to zrobię, albo się wycofuję. Wtedy dyrektor zmienił zdanie. Przeczytał książkę i powiedział, że nie ma nic przeciwko. Ale w tym samym czasie w austriackiej prasie opublikowałem esej o Polsce – „Polska: schemat przyjaciel – wróg”. Bardzo się ten tekst w Polsce nie spodobał. Myślę, że o zerwaniu współpracy nie decydował sam dyrektor Instytutu, ale że dostał takie wytyczne z Warszawy. Nie miał wyjścia. Jest urzędnikiem, musiał się podporządkować.
To, że wyrzucili mnie z Instytutu Polskiego, to głupota. Bo kogo obchodziło, że prowadzę spotkania z polskimi autorami? Ale jak mnie wyrzucili i polska prasa zaczęła pisać, że jestem na indeksie, to zainteresowali się też inni. Najważniejsze niemieckojęzyczne gazety zaczęły o tym pisać i zostałem bohaterem. Były szef wydawnictwa Hansera zaprosił mnie do Monachium, bym dał wykład o obecnej sytuacji w Polsce. A spotkania z polskimi pisarzami prowadzę teraz w wiedeńskim Burgtheater, który jest znacznie ważniejszą instytucją niż Instytut Polski. I przychodzi tam więcej osób.
Zaskoczyła Pana reakcja z Warszawy?
Nie byłem nią zdziwiony. Kiedy czytam oficjalne komunikaty z Polski, mam wrażenie, że to ten sam ton, ten sam styl i język, który słyszałem w latach sześćdziesiątych, gdy byłem studentem w Polsce. Ta sama nienawiść w języku.
Do Pana?
Do mnie, do własnego narodu, do każdego, kto inaczej myśli.
Cezary Łazarewicz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter