Wydanie: PRESS 05/2016
Dziennikarze na celowniku
Są wożeni do redakcji pancernym samochodem, a na piwo idą w towarzystwie dwóch policjantów. Ilu dokładnie ich jest, nie wiadomo. Szczegółowych danych strzeże włoskie MSW. Podobno od 30 do 50 dziennikarzy we Włoszech zmuszonych jest każdego dnia poruszać się z ochroną ze względu na wyrok śmierci, który przysięgła im włoska mafia.
– Jak anioł, któremu obcięto jedno skrzydło. Właśnie tak czuje się człowiek zmuszony do życia pod ochroną. Zwłaszcza dziennikarz śledczy, który dotychczas każdego dnia wyruszał odkrywać nowe historie, spotykać ofiary mafijnych porachunków, by z nimi rozmawiać – opisuje swoją sytuację Michele Albanese, reporter śledczy czołowego dziennika południowego regionu Kalabrii „Il Quotidiano del Sud” i współpracownik agencji prasowej ANSA. – Nagle zostajesz wezwany na policję i na stałe dają ci goryli do towarzystwa. Ja tak żyję od prawie dwóch lat – dodaje.
55-letni Albanese życie poświęcił na penetrowanie najciemniejszych zakamarków kalabryjskiej Ndranghety, czyli najdynamiczniej działającej organizacji mafijnej we Włoszech. Rozkładał na czynniki pierwsze mafijne struktury i opisywał w gazecie mechanizm ich działania.
Właśnie w „Il Quotidiano del Sud” ujawnił kontrowersyjną kwestię harmonijnego (a jednocześnie szokującego) współżycia włoskiego Kościoła lokalnego ze światem przestępczości zorganizowanej w Oppido Mamertina. Dziennikarz opisał, jak podczas procesji maryjnej ulicami miasteczka w obecności i przy niemym przyzwoleniu proboszcza i lokalnych władz niosący figurę Matki Bożej zatrzymali się pod balkonem bossa miejscowego klanu Giuseppe Mazzagattiego, by Matka Boska oddała pokłon mafijnej rodzinie. Tym tekstem Albanese ściągnął na siebie wyrok śmierci członków Ndranghety. Wiadomo o tym z podsłuchanej rozmowy członków klanu, którzy dzień po publikacji tekstu obwiniali Albanesego o wyrządzenie szkody rodzinie wchodzącej w skład struktur Ndranghety.
– Policja była na tropie pewnej grupy kryminalnej, więc założono im podsłuchy. Podczas odsłuchiwania rozmów podejrzanych namierzono dwie osoby, które omawiały konkretny plan wysadzenia mnie w powietrze – opowiada Albanese.
Pod ochroną żyje od lipca 2014 roku.
Magdalena Wolińska-Riedi
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter