Wydanie: PRESS 05/2015
Wojna futbolowa
PZPN – do niedawna dyżurny chłopiec do bicia dla dziennikarzy sportowych – przejął inicjatywę i stał się surowym sędzią, hojnie rozdając kartki.
Po jednej stronie boiska dziennikarze „Przeglądu Sportowego”, „Faktu”, portalu Weszlo.com, a niektórzy dodają jeszcze do tej listy Polsat i Onet.pl. Po drugiej dziennikarze sportowi Wirtualnej Polski, „Piłki Nożnej”, kilku publicystów niezwiązanych z konkretną redakcją, a czasem dziennikarze „Gazety Wyborczej” i „Rzeczpospolitej”. Tak mniej więcej wyglądają składy drużyn w tym meczu. Choć wszyscy zaprzeczają, że w nim grają.
Sędzią głównym jest prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek, który decyduje, na co przymknąć oko, a komu pokazać czerwoną kartkę. Sędzią liniowym – ale chętnie odgrywającym rolę głównego – jest Janusz Basałaj, szef departamentu mediów PZPN.
Wymiana podań wygląda np. tak.
Michał Pol, redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego”, na Twitterze do Marcina Grzywacza, do niedawna dziennikarza Orange Sport: „Obrażasz PZPN, że mógłby prosić, i mnie że mógłbym spełnić. Żenada”.
Grzywacz: „PZPN nie da się obrazić… A że mógłbyś spełnić i spełniasz, to wiem. I to nie tylko ja”.
Pol: „Właściwie ten tweet jest tak obraźliwy, że dam Ci bana. Spadaj Grzywka”.
Grzywacz: „Tak, dzisiejszy wieczór (noc) nauczyło mnie jednego: Grasz z PZPN i jego siepaczami, albo spierdalaj”.
Łukasz Zalesiński
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter