Wydanie: PRESS 05/2015
Bez planu lotu
Informowanie w niemieckich mediach o katastrofie samolotu Germanwings wymknęło się wszelkim dotychczasowym procedurom.
Kiedy 24 marca o skały francuskich Alp rozbił się lecący z Barcelony do Düsseldorfu airbus niemieckich linii Germanwings, na niemieckich portalach informacyjnych od razu pojawiły się live blogi. Aktualizowane minuta po minucie zalewały czytelników informacjami, które udawało się uzyskać dziennikarzom w oficjalnych i nieoficjalnych źródłach, m.in. o tym, że dziesięciu policjantów patroluje trudno dostępne miejsce tragedii; podróżni na lotnisku w Düsseldorfie są niepewni, czy kontynuować podróż; pogoda w miejscu tragedii jest zmienna, akcja poszukiwawcza zaś trudna; trener niemieckiej jedenastki Joachim Löw złożył kondolencje; miasteczko Haltern am See, z którego pochodziła klasa gimnazjalistów, jest w żałobie...
Media natychmiast spekulowały o przyczynach tragedii. Ujawniły, że dzień przed katastrofą samolot nie był poddany rutynowej kontroli, tylko naprawie. Pojawiły się krytyczne artykuły na temat bezpieczeństwa lotów tanimi liniami, do których należy Germanwings, firma córka Lufthansy. Telewizje nadawały relacje na żywo z francuskich Alp, Düsseldorfu, Haltern am See i Montabaur – miejsca zamieszkania rodziców drugiego pilota. Tam ekipy telewizyjne filmowały, jak rodzice pilota wpuszczają do domu śledczych. Gazety publikowały zdjęcia domu rodzinnego, wywiady z sąsiadami, przyjaciółmi z klubu szybowcowego. Pisały, że pilot Andreas Lubitz „był miłym człowiekiem”, „lubił sport” i był „wesoły na imprezach rodzinnych”.
Katarzyna Domagała-Pereira
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter