Wydanie: PRESS 10/2012
10 błędów „Przekroju”, czyli jak zniszczyć pismo
Katastrofalny spadek sprzedaży tygodnika „Przekrój” pokazuje, jakich błędów nie wolno popełnić, dokonując zmian w magazynie
W sierpniu 2009 roku 60 tys. egz., 46 tys. w 2010 roku, 39 tys. w 2011 roku i niespełna 18 tys. w czerwcu br. – tak spadała średnia sprzedaż tygodnika „Przekrój” od czasu, gdy kupił go Grzegorz Hajdarowicz. – Hajdarowicz na „Przekroju” dużo stracił. Pozytywne jest to, że wiedzę zyskali inni wydawcy, którzy teraz mogą czerpać doświadczenia z jego lekcji – stwierdza Wiesław Podkański, honorowy prezes Ringier Axel Springer Polska i prezes Izby Wydawców Prasy.
Spytaliśmy zatem, jakie główne błędy popełnił obecny wydawca „Przekroju”.
1. Zlikwidowanie redakcji
Eksperyment z „Przekrojem” pokazał, że nie da się robić tygodnika opinii na wysokim poziomie, zatrudniając w nim jedynie naczelnego i pięć redaktorek.
Jacek Kowalczyk, były naczelny „Przekroju” (obecnie „Polityka”): – Na pewno nie można robić pisma opinii bez wewnętrznej redakcyjnej debaty, sporów, rozmów. Dziś nie wystarczy zebranie tekstów i poskładanie ich do kupy. Magazyny muszą mieć jakość, by skutecznie rywalizować z Internetem, a za darmo nie da się wytworzyć dobrej treści.
Jerzy Domański, redaktor naczelny „Przeglądu”: – Tygodnik opinii powinien mieć autorów. W „Przekroju” to nie jest publicystyka, lecz produkt publicystykopodobny.
Jerzy Urban, redaktor naczelny „Nie”: – Wprawdzie dział kultury „Przekroju” był obfity, ale nie miał autorytetu, nikt nie kierował się jego ocenami. Polityka była bojowa, ale wtórna, trochę pokrzykiwań, brak własnych źródeł informacji. A żeby zrobić aferę, opowiedzieć coś ciekawego i nowego, trzeba posłać dziennikarzy w teren. W „Przekroju” oglądam tylko rysunki Marka Raczkowskiego.
Bartek Chaciński, były zastępca redaktora naczelnego „Przekroju” (obecnie „Polityka”): – Wydawca „Przekroju” ma przekonanie o prostackim charakterze zawodu dziennikarza, że można się go nauczyć w dziesięć minut. To absurd.
Igor Ryciak, były dziennikarz „Przekroju”: – Hajdarowicz ściągał ludzi bez doświadczenia w kierowaniu redakcją; szefami działów zostawały osoby nieznane szerzej w środowisku dziennikarskim.
Jan Fusiecki
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter