Wydanie: PRESS 10/2012
Uciekinier
Z Tomaszem Sekielskim rozmawia Elżbieta Rutkowska
Skoro rozmawiam z autorem kryminału, to spytam: kto zabił „Teraz my!”?
Telewizja zmieniała format całej anteny, porządkowała ją: TVN to rozrywka, a publicystyka to TVN 24. „Teraz my!” zniknęło tak samo jak „Kawa na ławę” Bogdana Rymanowskiego. Nie mówię, że byłem tym zachwycony, ale to nie było morderstwo.
W telewizji komercyjnej nie zdejmuje się dobrego programu z powodu porządkowania anteny.
Mieliśmy słabsze wyniki niż rok wcześniej. Pewnie, że TVN prestiżowo traci, nie mając na dużej antenie publicystyki politycznej. Ale być może w słupkach oglądalności to się opłaca. Wszyscy dziś walczą na seriale, filmy kinowe i formaty typu plastic fantastic.
Ale ludzie to oglądają. Z publicystyką gorzej. W ostatnim roku emisji „Teraz my!” mieliście półtora miliona widzów. Co się stało?
Myślę, że za bardzo poszliśmy z Andrzejem Morozowskim w konwencję prowadzenia zupełnie serio. Naszym znakiem rozpoznawczym było podchodzenie z dystansem do polityków i samych siebie. W „Teraz my!” po taśmach Beger staliśmy się poważni.
Nadęci?
Może i trochę nadęci, przecież spadł na nas deszcz nagród. Odeszliśmy od tamtej konwencji – i staliśmy się kolejnym miejscem w telewizji, gdzie są tylko gadające głowy. A ponieważ jednocześnie nasz program miał opinię ostrego i bezkompromisowego, to zaczęły się kłopoty z zapraszaniem polityków z najwyższej półki. Nikt tego wprost nie powiedział, ale wiedzieliśmy, że bojkotuje nas część polityków i Platformy, i PiS. Z kolei prowadząc bardzo serio, straciliśmy też widza, który lubił nas za poczucie humoru i dystans. Błąd, że na to nie zareagowaliśmy.
Elżbieta Rutkowska
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter