Wydanie: PRESS 07/2012
Samokontrolujące się medium
Rozmowa z Andym Carvinem, dziennikarzem National Public Radio (NPR) w Stanach Zjednoczonych, który od dwóch lat na Twitterze opowiada o arabskiej rewolucji
Co można zawrzeć w 140 znakach?
Wystarczająco dużo, żeby opisać urywek otaczającej nas rzeczywistości i jednocześnie podtrzymać toczącą się na jej temat dyskusję. Gdyby wydłużyć twitty, ich pisanie, czytanie i komentowanie zajmowałoby nie kilka sekund, lecz kilkanaście minut. Rozmowa straciłaby swój impet, stałaby się mniej atrakcyjna, wręcz nudna. Siła Twittera polega na ciągłej i natychmiastowej wymianie informacji.
Ma być szybko, ale i pobieżnie?
Jeżeli szukasz pogłębionych analiz, długich i wciągających reportaży, to na Twitterze ich nie znajdziesz. Tam nie ma historii z wstępem, rozwinięciem i zakończeniem. Zamiast tego są krótkie, nierzadko przejmujące, plastyczne opisy otaczającej nas rzeczywistości. Egipcjanie z placu Tahrir nie silili się na skomplikowane teksty o Arabskiej Wiośnie, tylko zdawali relację z tego, czego byli świadkami: „Strzelają do nas” albo „Mężczyzna obok mnie został zraniony w głowę”. W zaledwie godzinę każdy z nich był w stanie napisać od kilkunastu do kilkudziesięciu twittów. Połączone z sobą dawały lepszy ogląd sytuacji (i to w czasie rzeczywistym) niż niejeden artykuł czy materiał filmowy wyprodukowany na zlecenie tradycyjnych mediów.
Jacek Tacik
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter