Wydanie: PRESS 12/2011
Śledczy zarzucają globalną sieć
Dobra wiadomość: dziennikarstwo śledcze nie zamiera. Co więcej, na takie dziennikarstwo są pieniądze. Zła wiadomość: pieniądze są, ale za granicą
Na październikowym spotkaniu dziennikarzy Global Investigative Journalism Network (GIJN) w Kijowie przydałaby się umiejętność bi-, a nawet multilokacji. W tym samym czasie Rosjanie opowiadają, jak zdobyli tajemnice rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, Amerykanie z „The Washington Post” – jak godzą zainteresowanie internautów i czytelników papieru śledczymi tekstami, Rumuni – jak za pomocą kilku kliknięć wniknąć w czeluście rejestrów handlowych Panamy, a Słoweńcy – jak w międzynarodowym teamie przebili się przez 6 tys. stron dokumentów, by ustalić, skąd przemycano broń na Bałkany.
Do tego zajęcia praktyczne: jak używając Facebooka, odnaleźć prywatne pliki rosyjskiego szpiega w USA, jak zamaskować IP redakcyjnego komputera, jak pracować z nowoczesnymi zabawkami, takimi jak Document-Cloud, InvestigativeDashboard czy Ujima Project.
Między panelami snują się milczący faceci. Nie wyglądają na dziennikarzy. John, PR-owiec z Londynu (na wizytówce napis: „consulting”), przyleciał do Kijowa, żeby się poduczyć. Jego klienci to biznesmeni, więc zapisał się na panele o technikach śledczych: – Ta sama praca, inna publiczność – kwituje.
Wojciech Cieśla
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter