Wydanie: PRESS 12/2011
Robię dym
Z Magdą Jethon, dyrektor Trójki, rozmawia Mariusz Kowalczyk
W 2006 roku to Pani odeszła z Trójki, kiedy dyrektorem został Krzysztof Skowroński. Co Pani w nim tak nie pasowało?
Krzysiek lubił powtarzać, cytuję z pamięci: „Wszystko co najlepsze powstaje z chaosu”. Ja, może wbrew pozorom, jestem osobą szalenie uporządkowaną. Studiowałam matematykę. Nie mam do liczb stosunku nabożnego, ale przynajmniej wiem, co znaczą. Gdy przejęłam po nim stanowisko, wyszło na jaw, że rzeczywiście bogiem Krzyśka jest chaos.
I w mediach pojawiły się informacje o jego rzekomym wypłacaniu sobie i współpracownikom dodatkowych pieniędzy. To nie Pani te informacje wypuszczała?
Chyba pan żartuje. Ja nie mogłam przekazać nikomu żadnych dokumentów, bo dokumenty z audytu miał zarząd. To, że Krzysztof Skowroński wypłacił sobie, chyba przez pomyłkę, dwa razy pieniądze, zauważył prezes Krzysztof Czabański. Jest taka zasada, że albo otrzymuje się honoraria ryczałtowe, albo za konkretne audycje. Tu się zdarzyło, że Krzysztof oprócz honorariów ryczałtowych, bodaj przez dwa miesiące, pobierał dodatkowo pieniądze za audycje. Pewnie wynikło to z tego chaosu. Z Czabańskim ustalili, że aby się wszystko wyrównało, przez kolejne dwa miesiące nie otrzyma żadnych honorariów. I tak się stało. Tylko że potem, kiedy Skowroński już odszedł, Państwowa Inspekcja Pracy w trakcie kontroli ustaliła, iż on przez te dwa miesiące nie brał pieniędzy za prowadzenie rozmów z politykami i w związku z tym należy mu je zwrócić. Ostatecznie je dostał.
Podobała się Pani Trójka robiona przez Krzysztofa Skowrońskiego?
Tak, jeśli nie liczyć niektórych wyjątkowo beznadziejnych rzeczy, na przykład audycji satyrycznej „Koza”. Jednym z powodów odejścia z Trójki Marka Niedźwieckiego była właśnie ta „Koza”. Wszyscy na kolegiach mówiliśmy Skowrońskiemu, że trzeba z tego zrezygnować. Gdy to powiedział Niedźwiedź, Krzysiek mu odparował: „Będziesz ją musiał polubić”.
Jednak Skowroński miał też dobre pomysły, na przykład cykl „Trójka przekracza granice”, program, w którym dziennikarze jeździli po świecie i opowiadali o nim. To było świetne, ale na taki program trzeba mieć dużo pieniędzy. On je miał.
Mariusz Kowalczyk
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter