Wydanie: PRESS 07/2011
Wystarczy 140 znaków
- Można żyć bez telewizora, ale nie bez
informacji. Opowiadają rodziny nieposiadające odbiornika TV
Zawiesza się telewizor na słupie, odchodzi na jakieś 10 kroków i rzuca młotkiem w ekran. To konkurencja Pal-Secam. Jest też rzut terenowy: zawodnicy muszą jak najszybciej pokonać półtora kilometra, żeby stłuc młotkiem cel.
– Każdy ma swój powód, żeby rzucić – mówi Jarosław Guła, właściciel pola pod Jonkowem w województwie warmińsko-mazurskim, na którym odbywają się mistrzostwa świata w rzucie młotkiem do telewizora. Ostatnie rzuty miały miejsce w kwietniu br., wystartowało 60 zawodników – każdy, poza powodem do zniszczenia ekranu (najczęstszy to ponoć sieczka programowa), musiał mieć własny młotek.
– Fajnie było – mówi Guła (gdy nie jest na jonkowskim polu, organizuje im-prezy w Centralnym Domu Qultury w Warszawie). Zaprasza do Jonkowa na kolejne tłuczenie. Jeszcze nie wiado-mo, kiedy się odbędzie. Pewne jest tylko, że nikt nie dowie się tego z telewizji. Prasa, owszem, jest na mistrzostwa zapraszana. Telewizja nie.
– Trzeba przywieźć telewizor do rozbicia? – dopytuję.
– Nie, wystarczy młotek. O resztę się zatroszczymy – obiecuje Guła.
– Skąd bierzecie tyle telewizorów?
– Ze śmietnika i od znajomych, którym się znudziły.
Więcej w lipcowym numerze "Press" - kup teraz e-wydanie
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter