Wydanie: PRESS 10/2010
Media na barykady
Gdy 9 lipca we Włoszech zapanował Dzień Ciszy, informowały o tym największe serwisy na świecie, lecz samych Włochów 24-godzinny strajk dziennikarzy nie bardzo zdziwił. Nie po raz pierwszy ludzie mediów upominali się o swoje prawa. W ów lipcowy piątek nie ukazały się największe włoskie gazety, radio i telewizja nie nadawały serwisów informacyjnych, nie pracowały agencje prasowe. Dante Alighieri z pomnika w Bolzano miał symboliczny knebel na ustach.
Ten solidarny protest dotyczył zmian w prawie, które przewidują m.in. wysokie grzywny za wykorzystywanie w relacjach medialnych stenogramów policyjnych podsłuchów. Był to już kolejny protest zorganizowany przez Krajową Federację Włoskiej Prasy (FNSI) w tej sprawie – miał wpłynąć na członków niższej izby włoskiego parlamentu, by nie przegłosowali zmian.
Roberto Nazorine z FNSI nie rozumie mojego pytania, czy włoscy dziennikarze zastanawiają się, jakie straty dla nich samych przynoszą ciągłe strajki mediów. – Demokracji nie przelicza się na pieniądze. Jednego dnia tracimy, owszem, ale w imię nadrzędnego celu, którym jest wolność słowa. Każde z mediów ma własne problemy, jak cięcia płac czy redukcja stanowisk pracy. Jednak w przypadku strajku, jak ten z 9 lipca, wszyscy działamy razem. Do tego nie trzeba nikogo namawiać – stwierdza Nazorine.
– Włosi mają długą tradycję obywatelskiej postawy. Potrafią się skrzyknąć i zadziałać spontanicznie, mają silne związki zawodowe i ustalone procedury dopominania się o swoje – tłumaczy medioznawca prof. Wiesław Godzic.
Więcej w październikowym numerze "Press" - kup teraz e-wydanie
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter