Wydanie: PRESS 02/2010

Szalony Max

Rok tragedii World Trade Center – 2001. Mariusz Max Kolonko dzięki swoim przejmującym, zaangażowanym relacjom z Nowego Jorku, robionym dla TVP, jest na dziennikarskim topie. To jego czas. To wtedy prawie zostaje Dziennikarzem Roku (zabraknie mu jednego punktu) i otrzyma nagrodę Wiktora. A także zapadnie w pamięć miłośnikom kabaretu Macieja Stuhra i jego skeczu pt. „Mariusz Mix Kolanko”.
Rok 2009, grudzień. Jak opisałby to niegdyś w swoim reportażu Mariusz Max Kolonko: kiedy za oknem w Warszawie mróz, a ciepła herbata z cytryną smakuje niczym napój bogów, przemarznięty Rafał, piszący właśnie tekst dla „Press”, odbiera e-mail z amerykańskiej firmy Media 2000 Communications. Należy ona do byłego korespondenta „Wiadomości” mieszkającego w USA. „Dziękujemy za zainteresowanie pana i pańskiego szacownego pisma. Niestety Max Kolonko nie prowadzi obecnie działalności promocyjnej w Polsce”.
Krótko, sucho – inaczej niż nas przyzwyczaił. Mariusza Maksa Kolonki nie interesują już wywiady dla polskiej prasy. Nie słychać o powrocie do telewizji. O jego bieżącej działalności można się dowiedzieć nieco ze strony Maxkolonko.com. Na moje pytania odpisuje ktoś w jego imieniu. A może on sam? Mam bowiem dziwne uczucie, że Kolonko wprawdzie z boku, ale przygląda się pracy nad tym artykułem.

Dziennikarz i showman
Hanna Lis była bodaj ostatnią szefową dziennika telewizyjnego, która chciała zaangażować Mariusza Maksa Kolonkę w jego dawnej roli. Jako gospodyni polsatowskich „Wydarzeń” skontaktowała się z nim latem 2005 roku, gdy huragan Katrina nawiedził Nowy Orlean. Tamtą rozmowę wspomina tak: – Znamy się. Naprawdę go ceniłam. Mówię mu: „Leć, płyń, wypożyczaj auta. Bylebyś tam dotarł jak najszybciej. Za wszystko płacimy. To będzie świetny pretekst, żebyś wrócił w glorii chwały”. On mi na to, że dopiero wstał i najpierw chce umowę, najlepiej kurierem, ostatecznie faksem, i że zastanowi się, ile pieniędzy chce za relację. Wysłałam mu umowę. W odpowiedzi otrzymałam zgodę i cenę: 10 tysięcy dolarów za trzyminutowy materiał!
„Wydarzeń” wówczas nie było stać na taką gażę. Taniej było wysłać do Nowego Orleanu reportera z Polski. – Rasowy reporter dla takiego tematu rzuca wszystko, to zew krwi. Tego u Mariusza wtedy zabrakło – kończy Hanna Lis.
Jak mówi obecny szef „Wydarzeń” Jarosław Gugała, który zna Kolonkę jeszcze z TVP, wygórowane żądania finansowe to niejedyny powód, dla którego relacji reportera pochodzącego z Bydgoszczy, a znanego Polakom ze specyficznego amerykańskiego „eksentu”, nie oglądamy już w polskiej telewizji. – Jeżeli dziennikarz gra w reklamie, zamyka sobie drogę na antenę w poważnych programach. Nawet jeśli ma opinię showmana. Jakiś poziom wszyscy musimy w tym zawodzie trzymać – stwierdza Gugała. W 2007 roku Max Kolonko pojawił się na ekranach polskich stacji w spotach promujących ubezpieczenie Liberty Direct; wystąpił też w reklamach „Newsweek Polska”.
Jarosław Gugała: – Są uregulowania prawne zabraniające pracy dziennikarzom, którzy wystąpili w reklamie, i historyczne przykłady zawieszenia takich osób w TVP, na przykład Katarzyny Dowbor czy Karola Małcużyńskiego. Zresztą prasy to też dotyczy, więc dziwię się, że „Rzeczpospolita” publikuje ostatnio komentarze Kolonki.

Więcej w lutowym numerze "Press" - kup teraz e-wydanie

 

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.