Wydanie: PRESS 11-12/2019
Dominacja po węgiersku
Niezależność dziennikarska na Węgrzech przegrywa, bo w unijnej grze interesów te partyjne usuwają w cień takie wartości jak pluralizm czy wolność słowa.
Węgierska reporterka telewizyjna Krisztina Balogh, zanim odeszła z publicznej telewizji, wielokrotnie obserwowała, jak wydawcy instruowali reporterów, jakie tematy mają poruszać, a które omijać i jak prowokować opozycyjnych polityków. Nowi dziennikarze po kilku tygodniach orientowali się nawet bez instrukcji, kogo można nagrywać i pod jaką tezę przygotowywać relację. – Raz dostałam zadanie, żeby zrobić materiał o tym, jakie to straszne nowe choroby przynoszą do Europy imigranci. Musiałam tak długo szukać eksperta, aż znalazłam kogoś, kto mi powiedział to, czego oczekiwali szefowie, że ludzie przybywający z Afryki są dla nas zagrożeniem – wspomina Balogh, która po trzech latach zdecydowała się odejść z telewizji. Poczuła, że ma dość, kiedy w 2016 roku protestujący na ulicy przeciwko manipulacjom mediów publicznych nazywali ją „fake’owym newsowcem”. Dziś pracuje jako kelnerka w Austrii. Na Węgrzech wielu dziennikarzy, którzy stracili swoje posady, bo ich gazety upadły albo telewizja została przejęta, nie znalazło już pracy w zawodzie.
Krisztina Balogh jest przekonana, że Radio Wolna Europa, którego powrót na Węgry obwieścił „The New York Times”, nie będzie żadną alternatywą dla propagandowego przekazu prorządowych mediów. Ekspertka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, znawczyni Węgier, Veronika Jóźwiak podobnie ocenia to jedynie w kategoriach gestu politycznego. – To będzie raczej symbol, bez wpływu na sytuację rynkową mediów węgierskich – twierdzi. I nie myli się, bo kiedy powrotem RWE na Węgry zainteresował się amerykański ambasador mianowany przez Donalda Trumpa – David Cornstein – szybko uzyskał zapewnienie od władz, że Radio Wolna Europa nie będzie zajmowało się ani dziennikarstwem śledczym, ani celowało w krytykę rządu. Niewykluczone, że w ogóle zasięg RWE ograniczy się do internetu. Społeczeństwo węgierskie – przypomina Jóźwiak – informacje czerpie przede wszystkim z radia, telewizji i lokalnych gazet, a te są w rękach ludzi związanych z Orbánowskim Fideszem.
Katarzyna Buszkowska
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter