Wydanie: PRESS 11-12/2019
Co ja złego zrobiłem?
Z Mariuszem Zielkiem rozmawia Mariusz Kowalczyk.
Chciałem zacząć: „Gratuluję. Wygrałeś”, ale gdy dostałeś sądowy zakaz „rozpowszechniania informacji odnośnie Krzysztofa Sadowskiego, dotyczących molestowania i gwałtów na osobach małoletnich”, pomyślałem, że jeszcze sporo wysiłku przed Tobą.
Nadal uważam, że wygrałem. Nie zostałem zlekceważony przez przeciwnika. Od początku dążyłem do tego, żeby Sadowski wytoczył mi proces. Wiedziałem, że to jedyna szansa, aby stanął przed sądem.
Mariusz Ziomecki, były naczelny „Super Expressu”, ostrzegał Cię na Facebooku, żebyś się przygotował na gigantyczne problemy, bo gdy on z Katarzyną Brudnias ujawniali pedofilów, ci przez lata ciągali ich po sądach i śmiali im się w twarz.
Mogę przegrać proces o naruszenie dóbr. Sędzia stwierdził w zabezpieczeniu, że pan Sadowski uważa to za swoje prywatne sprawy. Natomiast ja uważam, że jeżeli ktoś molestuje i gwałci dzieci, to nie jest jego prywatna sprawa.
Twoje wpisy w sieci sprawiały wrażenie, jakbyś osuwał się w paranoję, ale udało Ci się uświadomić światu, że Krzysztof Sadowski, kiedyś znany muzyk jazzowy, współautor popularnych programów „Tęczowy Music Box” w Telewizji Polskiej i „Co jest grane” w Polsacie, molestował i gwałcił dzieci. Masz poczucie spełnienia?
Mam poczucie obowiązku. Chcę, żeby sąd w uzasadnieniu wyroku, jakikolwiek on będzie, przyznał, że ofiary Sadowskiego nie zmyślają. Dotychczas dotarłem do 40 takich osób, ale wiem, że jest ich więcej.
Mariusz Kowalczyk
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter