Wydanie: PRESS 01-02/2019
Polityczni aktorzy
W ciągu kolejnych dwóch lat już nie będzie żadnych niezależnych mediów na Węgrzech. Bo Orbán chce je wykończyć – mówi Attila Bátorfy z serwisu Átlátszó.hu.
Jest Pan niezależnym węgierskim dziennikarzem, który wciąż może pracować w niezależnym węgierskim medium?
Oczywiście.
A dlaczego Pana portal Átlátszó.hu nie stał się częścią Środkowoeuropejskiej Fundacji Prasy i Mediów?
Bo jesteśmy krytyczni wobec Orbána, rządu i partii Fidesz. Prowadzimy dziennikarskie śledztwa i odkrywamy skandale nie tylko wśród elit biznesowych, ale też polityków. Wczoraj na przykład pisaliśmy o prywatnych, luksusowych odrzutowcach bankiera Sándora Csányiego, które regularnie udostępniał za darmo premierowi i innym członkom rządu. Latali nimi na mecze piłkarskie za granicę.
Nie publikujemy też propagandy, jaką produkują media skupione wokół rządu. Jesteśmy niezależni i nie chcemy być częścią nie tylko orbanowskiego imperium medialnego, ale też żadnego innego.
Są jeszcze w ogóle na Węgrzech inne media niezależne?
Tak, ale głównie w internecie. Podobny model dziennikarstwa śledczego do Átlátszó.hu uprawia serwis Direct36.hu, mamy także 444.hu, Index.hu i duży portal newsowy 24.hu. Niezależny jest też jeden telewizyjny program informacyjny w stacji RTL Klub. W sumie będzie nas kilkadziesiąt redakcji w całym kraju.
Krzysztof Boczek
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter