Wydanie: PRESS 09-10/2017
Wpadłeś? Przeproś!
Gwiazdy YouTube już się przekonały, że miłość fanów nie trwa wiecznie
Przepraszam za słowa, których użyłem. Wiem, że obraziły ludzi i przyznaję, że posunąłem się w swoich żartach za daleko. Mocno wierzę, że można ze wszystkiego żartować, ale wiem również, że moja forma żartu nie była dobra” – bił się w piersi na YouTube w lutym br. Felix Kjellberg, znany społeczności internetowej jako PewDiePie. To najpopularniejszy youtuber na świecie, jego kanał subskrybuje 57 mln osób. Prawdopodobnie nie zdecydowałby się na te przeprosiny, gdyby nie artykuł w „The Wall Street Journal”, w którym oburzono się, że PewDiePie w swoich materiałach posługuje się antysemickimi i nazistowskimi treściami.
Tekst „WSJ” mocno uderzył w youtubera. Po jego publikacji współpracę z Kjellbergiem zerwała wytwórnia Walt Disney, a to oznacza, że nie będzie drugiego sezonu popularnej serii „Scare PewDiePie” na YouTube. Co więcej, sam YouTube wyrzucił go z programu reklamowego Google Preferred. PewDiePie, chcąc ugasić pożar, który zagrażał jego pozycji, przeprosił więc za swoje zachowanie publicznie także na YouTube (a przy okazji odbił piłeczkę, atakując „The Wall Street Journal”, że gazeta chce go zniszczyć, gdyż jako medium tradycyjne nie może się pogodzić z sukcesem youtubera).
Wprawdzie straty finansowe i wizerunkowe były dotkliwe, lecz nie zmniejszyły widowni PewDiePie. Wręcz przeciwnie – od nagłośnienia sprawy przybyło mu 4 mln subskrybentów (w lutym br. było ich 53 mln). Nie powinno to jednak dziwić, wszak jego fanom nie przeszkadzało, gdy ich gwiazda szerzyła antysemickie treści.
Z pewnością PewDiePie wolałby jednak uniknąć przeprosin. Lecz youtuberzy współpracujący z dużymi markami bądź wydawcami nie mogą sobie pozwolić na nadszarpnięcie opinii, jako że w takiej współpracy w grę wchodzą niemałe pieniądze.
Oczywiście na porządku dziennym są tzw. dramy, czyli internetowe awantury z udziałem youtuberów – te zwiększają im zasięgi, ale zazwyczaj dotyczą błahych spraw. – W takich przypadkach youtuberzy nawet się nie przepraszają, tylko sprawa kończy się przybiciem piątki – mówi Karol Wyszyński, CEO agencji Los Videos.
Jeśli youtuber poczuje się naprawdę zagrożony – przeprasza. I liczy, że zostanie mu odpuszczone.
Iga Kołacz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter