Wydanie: PRESS 07-08/2017
Zamykanie sieci
Dawno i nieprawda – tak można skwitować pogląd, że dziś w internecie można znaleźć wszystko, czego się szuka
Winternecie jest wszystko” – w wyszukiwarce Google na to hasło pokazuje się ponad 25 mln wyników. To jeden z ulubionych nie tylko dziennikarskich bon motów, od których zęby bolą prawie tak mocno jak od „amatorów białego szaleństwa” i tego, że „czas pokaże”. Firma Cisco szacuje, że w 2016 roku ruch w internecie przekroczył jeden zettabajt (tryliard bajtów), a jak policzyła firma informatyczna MicroFocus, prawie 3,5 mld internautów codziennie publikuje ponad 4 mld postów na Facebooku, ponad 4 mln godzin filmów na YouTube i wstukuje 6 mld haseł w Google. Jednak wcale nie znaczy to, że w sieci jest wszystko, bo czasy, gdy tak było, należą do przeszłości.
Internet jest coraz bardziej regulowany prawnie – wykradzione treści, które kiedyś mogły wisieć w sieci latami, teraz są kasowane w ciągu kilku chwil. Wchodzą też przeróżne przepisy, jak chociażby „prawo do zapomnienia” czy nowelizacja ustawy o służbach specjalnych, które umożliwiają prawne ograniczenie dostępu do treści. – Kiedyś znalezienie w internecie materiałów, których potrzebowałam do tekstu czy książki, zabierało mi 15 minut. Dziś często nie widzę ich wcale albo zamiast nich czytam dopisek, że zostały usunięte – mówi dziennikarka i autorka książek Kamila Sypniewska. – To prawda, wyniki na pierwszych stronach Google bardzo się ujednoliciły. Wikipedia i kilka tych samych stron, zero różnorodności, która była kiedyś – stwierdza Jakub Halcewicz, redaktor Laboratorium „Więzi” i serwisu MamPrawoWiedziec.pl.
Jakub Mejer
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter