Wydanie: PRESS 04/2014
Za granicą AdLandu
Byli wielcy dyrektorzy kreatywni przechodzą transformację, z którą ich koledzy z Zachodu musieli się już dawno zmierzyć
Janusz Mazurczak, kiedyś szef kreacji w agencji Grey, Bimer Mazurczak (Grupa Leo Burnett), a potem BuM, jest na co dzień bardzo zajęty. Nie odbiera telefonów, oddzwania w późnych porach. Najchętniej gdy wieczorem spaceruje z psem. Lecz odkąd pięć lat temu porzucił pracę kreatywnego na rzecz tworzenia scenografii, nie narzeka jak wcześniej. Przyznaje, że bywa zmęczony, ale do nowej pracy podchodzi z entuzjazmem, który dla reklamy już wygasł. Teraz np. pracuje nad scenografią do spektaklu „Mizantrop” Moliera w Teatrze im. Wiliama Horzycy w Toruniu.
Mazurczak, współautor pierwszych kultowych reklam Frugo, najpierw był scenografem. – Reklama to było rozwiązanie „dla chleba”. Od kiedy urynkowienie kultury ograniczyło trafiające tam pieniądze, poszedłem do reklamy, by zarabiać na rodzinę – opowiada. – Gdy tylko pojawiła się możliwość, wróciłem do tego, co lubię. Jeszcze podczas studiów umówiłem się z Panem Bogiem, że będę wolnym człowiekiem. Teraz jestem – dodaje.
I mimo że dostaje zlecenia także na przygotowanie scenografii do reklam, nie uważa się już za część branży reklamy. – Tak jak nie jest nią makijażysta malujący aktorów ani właściciel firmy cateringowej karmiącej ludzi na planie – wyjaśnia.
Agata Małkowska-Szozda
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter