Wydanie: PRESS 04/2014
Walka ze społeczeństwem

Korespondenci zagraniczni na Ukrainie w wyścigu z mediami społecznościowymi nie byli na przegranej pozycji
W samo południe czasu polskiego 18 marca br. prezydent Władimir Putin przemawiał do narodu, uzasadniając przyłączenie Krymu do Rosji. „»Obywatele Rosji, mieszkańcy Krymu i Sewastopola« – te słowa Władimira Putina przywitano owacją na stojąco...” – rozpoczął relację o godz. 12.06 w Warszawie serwis Wyborcza.pl. A potem, jak wiele innych serwisów, relacjonował przemowę niemal na żywo, podając co chwila informacje o głównych tezach przemówienia.
Co bardziej niecierpliwi mogli uruchomić Twittera, gdzie przemówienie było tłumaczone przez ludzi z całego świata na różne języki. Wystarczyło wpisać odpowiedni hashtag lub wybrać odpowiedni kanał tematyczny. Według danych TNS Polska 33 proc. Polaków zainteresowanych wydarzeniami na Ukrainie śledzi je w Internecie. Dzięki temu są na bieżąco z tym, co się dzieje. Co na Ukrainie mają więc jeszcze do roboty dziennikarze tradycyjnych mediów?
– To zupełnie inna rzeczywistość niż kilka lat temu – przyznaje Piotr Kraśko, szef „Wiadomości” TVP 1. – W najgorszej sytuacji jest chyba jednak prasa, bo wydarzenia tak szybko się zmieniają, że na drugi dzień są nieaktualne – uważa.
Mariusz Kowalczyk
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter
