Wydanie: PRESS 04/2014
Social media po japońsku
Chcąc podbić japoński Internet, serwis społecznościowy musi uwzględnić kulturowe zwyczaje Japończyków
W 115 minucie i 5 sekundzie oglądania filmu nagle twittowali „Balus!”. Takich tweetów wyszło 143 tys. – i w ten sposób 2 sierpnia 2013 roku Japończycy pobili światowy rekord ćwierknięć na sekundę. Miłośnicy anime uwielbiają wypowiadać magiczne „Balus!” (zaklęcie, które wszystko niszczy) wraz z bohaterami swojego ulubionego filmu „Laputa – podniebny zamek”. To tak jakby podczas kolejnej emisji „Seksmisji” w telewizji polscy widzowie na komendę pisali tweety: „Ciemność, widzę ciemność!”.
Początek 2014 roku przyniósł kolejny rekord – tym razem ponad 180 tys. razy na sekundę powtarzano tytuł piosenki „Jaeger” wykonanej podczas słynnego noworocznego show w japońskiej telewizji.
Dla porównania: narodziny księcia Jerzego, następcy brytyjskiego tronu, spowodowały 22 lipca 2013 roku na Twitterze jedynie 25 tys. tweetów na sekundę. A Japończycy te 25 tys. tweetów mieli już na liczniku 9 grudnia 2011 roku – również podczas emisji „Laputy”. Jednak choć zachodnie serwisy społecznościowe – Twitter i Facebook – podbijają także rynek japoński, mają tam mocną konkurencję rodzimych serwisów i aplikacji. Żeby bowiem trafić do japońskiego internauty, trzeba uwzględnić kulturowe zwyczaje tej społeczności.
Rafał Tomański
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter