Wydanie: PRESS 05/2010
Microzmiany
Franciszek Rożek, dyrektor agencji fotograficznej East News, przerzuca strony magazynu poradnikowego. Na każdej wskazuje przynajmniej jedno, a częściej kilka zdjęć pochodzących z microstocku. Z kolei w tygodniku opinii pokazuje kolaż stworzony ze zdjęć agencyjnych i stockowych – na dowód, że dziś zdjęcia z microstocków trafiają już do wszystkich tytułów, podczas gdy wcześniej korzystały z nich najwyżej pisma poradnikowe i kobiece.
Microstocki, czyli działające w sieci agencje, do których swoje zdjęcie może dodać każdy, a następnie zarabiać na jego sprzedaży, wypierają nawet banki zdjęć, które gromadzą zdjęcia przygotowane przez profesjonalnych fotografów. – Obserwujemy odpływ klientów, w tym wydawnictw, do microstocków. W naszym przypadku około 25 procent klientów zdecydowało się na taki ruch – przyznaje Ewa Teleżyńska, właścicielka banku zdjęć Theta. Powodem są oczywiście oszczędności – bank zdjęć gromadzi fotografie od firm, które przygotowują je na kosztownych sesjach, do microstocku zaś zdjęcie może wrzucić nawet turysta spacerujący po górach i tam kosztuje ono dolara, kilkadziesiąt centów czy złotówkę.
– Największy odpływ klientów kupujących zdjęcia ilustracyjne zaobserwowaliśmy między wrześniem 2009 roku a styczniem tego roku – mówi Franciszek Rożek. – Najczęściej rezygnowano ze zdjęć packshotowych i tych ilustrujących emocje. Rzadziej klienci rezygnują ze zdjęć wymagających minimum umiejętności i stylizacji: o architekturze, biznesie, lifestylu. A najmniej rezygnacji dotyczy natomiast fotografii o tematyce medycznej czy naukowej – obserwuje dyrektor Rożek.
– Gazety częściej korzystają ze zdjęć z microstocków, lecz tylko na ich podstawie trudno zilustrować całą gazetę – uważa Maciej Kosycarz, właściciel Agencji Kosycarz Foto Press KFP. Na pewno? – Wydawcy mają mniej pieniędzy, więc dochodzi do sytuacji, gdy fotoedytor mówi, że chociaż w bazach zdjęć stockowych nie ma fotografii newsowych, to są ładne ilustracje, które można wykorzystać. Artykuły informacyjne są więc ilustrowane zdjęciami niemającymi z tematem wiele wspólnego, robionymi według schematu – opowiada Waldemar Kompała, szef Agencji Fotorzepa. I tak zdjęcia z microstocków trafiają coraz częściej nawet na okładki poważnych pism, np. polskiego „Newsweeka”, i eleganckich magazynów (np. zawieszonej ostatnio „Amelii”), a także na strony działów z wydarzeniami.
Więcej w majowym numerze "Press" - kup teraz e-wydanie
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter