Wydanie: PRESS 08/2003
Prawo Busha
Każda administracja ma skłonność do faworyzowania przychylnych jej mediów,ale ekipa Busha jest w tym szczególnie gorliwa.
Praca korespondentów obsługujących Biały Dom stała się za prezydentury Busha bardzo trudna. Nawet Helen Thomas, pracująca tu od czasów Kennedy'ego, ma kłopoty z utrzymaniem swojej uprzywilejowanej pozycji. Te kłopoty zaczęły się po wywiadzie, w którym określiła Busha jako najgorszego prezydenta w historii Ameryki. To wystarczyło, by dziennikarska legenda znalazła się na cenzurowanym. Na zemstę Białego Domu nie trzeba było długo czekać. Na konferencji prasowej Busha 6 marca Thomas nie tylko nie zadała swojego tradycyjnego pierwszego pytania, ale w ogóle nie dopuszczono jej do głosu. - To prawda, że zostałam zepchnięta do tylnego szeregu, ale wciąż mam swoje krzesło w pierwszym rzędzie w sali konferencyjnej Białego Domu - mówi. W rozmowie ze mną nie kryje rozgoryczenia metodami działania administracji.
Nie ją jedną dotknął ostracyzm. Na tej samej konferencji do głosu nie dopuszczono też - i to drugi raz z rzędu - Mike'a Allena z "The Washington Post", który naraził się rządowi krytycznymi artykułami dotyczącymi polityki Busha.
Głośna też była niedawna sprawa Jeffreya Kofmana, korespondenta wojennego ABC, który przygotował materiał o obniżającym się morale amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Iraku. Pojawiły się w nim wypowiedzi żołnierzy wzywających sekretarza obrony do ustąpienia i niezbyt przychylne komentarze dotyczące administracji prezydenta. Sztab Busha wpadł w furię. Ktoś z biura komunikacji Białego Domu zdecydował się na próbę zdyskredytowania Kofmana. W tym celu zadzwonił do Matta Drudge'a, nazywanego cyberplotkarzem, autora "Raportu Drudge'a" publikowanego w Internecie, i poinformował go, że Kofman nie tylko jest homoseksualistą, ale też... Kanadyjczykiem. Próba nieudolnego ośmieszenia korespondenta ABC stała się przedmiotem wielu sarkastycznych komentarzy, krytykujących sposób, w jaki administracja usiłuje rozprawiać się z nieprzychylnymi jej dziennikarzami. Biały Dom wyparł się jakiegokolwiek związku z całą sprawą. Nowy rzecznik prezydenta, odpowiadając na zarzuty o homofobię i szowinizm, stwierdził, że pierwszy raz słyszy o tej historii.
Walter Cronkite, jeden z najbardziej renomowanych amerykańskich dziennikarzy, pytany przeze mnie o opinię na temat polityki informacyjnej Białego Domu przyznaje, że choć każda administracja ma skłonność do faworyzowania przychylnych jej mediów i odcinania od informacji tych, które ją krytykują, to ekipa Busha jest w tym szczególnie gorliwa.
Agnieszka Pukniel
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter