Wydanie: PRESS 01-02/2024
Kamykami w dinozaury
Z informatykiem ukrywającym się pod pseudonimem Flash_vikop, który stworzył program analizujący propagandę „Wiadomości” TVP, rozmawia Krzysztof Boczek
PiS przegrało wybory. Jest szansa, że gdy ukaże się ten wywiad, media publiczne będą już w rękach dziennikarzy, a nie propagandystów. Dlaczego nie chcesz się ujawnić?
Nie szukam rozgłosu i nie chciałbym, żeby ktoś w pracy mnie rozliczał z tego, co robię – pracuję w spółce z udziałem skarbu państwa.
Jako informatyk napisałeś program, który robi zrzuty „Wiadomości” TVP co 0,7 sekundy i potem te obrazy analizuje. Ile wydań zarchiwizowałeś do 14 grudnia?
Od stycznia 2016 do wczoraj mam zarchiwizowane 2764 wydania.
Przecież nie zacząłeś w 2016?
Ludzie poznani na Twitterze podesłali mi archiwalne wydania „Wiadomości” z poprzednich lat. Mam więc praktycznie kompletne wydania z 2018 roku, a z lat 2016–2017 z pewnymi brakami. Przepuściłem je wszystkie przez moje oprogramowanie. W sumie ponad cztery miliony zrzutów ekranu. Na każdym jest zrobione rozpoznawanie tekstu i wyliczany jest skrót, który przyspiesza porównywanie obrazów – dzięki temu mogę szybko odnajdować powtarzające się ujęcia.
Przez lata dokumentowałeś kłamstwa i manipulacje „Wiadomości”. Dlaczego zacząłeś to robić?
Polityka nigdy mnie nie interesowała, chodziłem na wybory z obowiązku. Miałem świadomość, kto nami rządzi, ale mnie to nie zajmowało. Do czasu, aż PiS przejęło TVP. Propaganda, która się stamtąd sączyła, była okropna. Nie mieściła się w moich normach.
Mało tego, po zmianie władzy na telewizorze w holu mojej firmy TVN 24 zastąpiono TVP Info. Leciało to na okrągło. W pewnym sensie zmuszali nas, byśmy oglądali tę propagandę. I gdy sam wieczorami patrzyłem na „Wiadomości”, to we mnie coś wzbierało. Postanowiłem działać.
Pojawiały się w „Wiadomościach” często ujęcia z Tomaszem Lisem, który śpiewa „Sto lat” Tuskowi, żona Bronisława Komorowskiego, która mówi „to proszę ocenzurować”, a potem był intensywny atak na LGBT i Rafała Trzaskowskiego. Chciałem to jakoś wyłapać, by potem porównać i zestawić. Dlatego wymyśliłem, że będę robił screeny tych scenek. Najpierw robiłem je ręcznie i pisałem zestawienia z tego, co pokazują w „Wiadomościach”. Publikowałem je na Wykopie.
Cieszyły się popularnością?
Nie. Wykop to portal dość niszowy, głównie dla młodych ludzi, którzy się tym nie zainteresowali. Choć przez ostatnie dwa lata było już widać, że nawet ich zaczęło uwierać, co się w telewizji państwowej wyprawia.
Dopiero na Twitterze ludzie zainteresowali się moimi wpisami. Napisałem programik i uruchomiłem go w marcu 2019. Z czasem się rozrósł i okazało się, że wychodzą z niego ciekawe rzeczy na temat propagandy.
Jeszcze korzystasz z transkrypcji – zapisów tego, co dokładnie mówią w „Wiadomościach”.
Wiedziałem, że da się to wyciągnąć, ale nie wiedziałem jak. Napisałem o tym na Wykopie i znalazł się koleś, który napisał, że ma tuner telewizyjny podłączony do „Raspbery Pi” [mikrokomputer – przyp. red.] i mógłby wyciągać i zapisywać mi transkrypcje tworzone na potrzeby napisów dla niesłyszących, transmitowane przez nadajniki razem z sygnałem audio i wideo.
Napisał skrypt, który wyciąga strumień z transkrypcją nadawaną przez TVP i codziennie wrzuca napisy na Git Huba [serwis do hostowania projektów programistycznych – przyp. red.].
Twój program sam włącza się i agreguje te screeny co 0,7 sekundy?
Aż tak pięknie nie jest. Ze strony „Wiadomości” TVP odtwarzam nagranie wydania i wtedy program tworzy zrzuty. Robię to ręcznie, bo nie angażuje mnie to tak bardzo.
A urlopy, wyjazdy?
Przez dwa tygodnie te wydania wiszą na stronie TVP, więc zazwyczaj zdążę. Choć przyznam, że było kilka wydań, których „Wiadomości” nie opublikowały w 2022 roku i w tym roku chyba też.
Ciekawe dlaczego?
Nie mam pojęcia. Ta ich strona to generalnie bałagan, sortowanie nie działa. Dawniej wydania „Wiadomości” wisiały tam miesiącami. Gdy PiS przejęło władzę, to już tylko dwa tygodnie, a czasem nawet wycinają je szybciej.
Rodzina na pewno wiedziała, co robisz. Znajomi też?
Niektórzy – żona im powiedziała. Ale nie róbmy z tego działalności wywrotowej jak za PRL.
Ale bałeś się dekonspiracji – przez długi czas nie podawałeś mi nawet swojego imienia, nie wspominając o telefonie. Bałeś się, że służby Cię namierzą?
Może trochę, ale takimi pionkami jak ja to się chyba jednak nie zajmowali.
Ta władza śledziła lub inwigilowała nastoletnich aktywistów ekologicznych, którzy planowali akcje z malowaniem czegoś po chodnikach lub ścianach. Śledzono też młodzieżówkę socjalistyczną, która spotykała się w knajpie, aktywistów z Lotnej Brygady Opozycji czy Zbyszka Komosę, który co miesiąc składa wieniec pod pomnikiem smoleńskim. Ty pokazywałeś dowody na propagandę TVP i jej skalę. Służby mogły Cię namierzyć.
Pewnie mogły – jeśli działam na polskim portalu typu Wykop, to jeden telefon i mają mój adres e-mail, a potem sprawa prosta. Ale skoro Piotr Kraśko prowadził programy w TVN i dopiero po tylu latach wypłynęło, że jeździł bez prawka, to chyba nie miałem się co przejmować.
Jacyś dziennikarze oprócz mnie szukali z Tobą kontaktu?
Tak, Janusz Schwertner – chciał mnie zaprosić do „Onet Rano” w lutym 2021. Ale nie zgodziłem się – musiałbym tam pokazać twarz. To było po tym, jak udowodniłem, że słynnego szczupaka z Wisły „Wiadomości” pokazały w sumie chyba w 20 wydaniach. Wtedy paru dziennikarzy się do mnie odezwało.
A nie po tym, jak opublikowałeś pierwszy ranking propagandystów najczęściej występujących w „Wiadomościach”? Wydawało mi się, że to był przełomowy moment dla rozpoznawalności Twojej pracy.
Sprawdzę. O, masz rację – faktycznie po tym rankingu w lutym 2021 się do mnie zwrócili.
W których mediach ukazywały się materiały oparte na Twoich screenach, statystykach i analizach?
Wirtualna Polska, Onet, Gazeta.pl, „Press”, Joe Monster. Szkoda, że tego nie dokumentowałem.
Prawicowe media też?
Nie przypominam sobie ani jednego, ale kiedyś w Radiu dla Ciebie Łukasz Warzecha pogratulował Adrianowi Stankowskiemu zdobycia pierwszego miejsca w moim rankingu największych propagandystów „Wiadomości”.
Rozmawiałem z pięcioma medioznawcami na temat propagandy PiS i pytałem, czy badają – oni sami lub ich znajomi – zjawisko propagandy w TVP. Jak myślisz, ile osób to robi wśród naukowców?
Pewnie dziesiątki w skali kraju.
Ja nie znalazłem wtedy nikogo.
Naprawdę?
Też byłem zaskoczony. Do Ciebie zwracał się jakiś naukowiec?
Tak. Zdarzało się, że pisali do mnie ludzie, którzy przygotowywali jakieś prace dyplomowe, naukowe. Ostatnio, gdy ogłosiłem, że mam ten swój zbiór i mogę się nim podzielić, zgłosiły się do mnie trzy osoby. Udostępniłem im go.
Te codzienne analizy to był Twój wkład w walkę z bezprawiem?
Nie mogłem patrzeć bezczynnie na to, co się dzieje. Pomyślałem sobie, że gdy za 20 lat dzieci mnie zapytają: „A co ty wtedy zrobiłeś?”, to im powiem: „Zwalczałem propagandę”. Może teraz to brzmi patetycznie, ale kto trzy miesiące temu zagwarantowałby, że w ciągu kilku lat nie staniemy się drugą Białorusią?
Z pasków grozy TVP moje ulubione to: „Marek Suski intelektualnym filarem rządu”, „Niemcy łamią praworządność w skokach narciarskich” – to TVP Info. W „Wiadomościach”: „Niemcy chcą zabrać Polakom węgiel na zimę”. Jaki był Twój ulubiony pasek?
Połowa z nich była odlotowa. Jak się je czyta, to trudno zgadnąć, czy naprawdę był, czy jest zmyślony dla żartu. Mój ulubiony: „Bruksela pozwala Hiszpanom pałować ludzi, a nam zabrania zwalczać kornika drukarza”.
„Przegrali wybory. Chcą wojny domowej?” – to lajcik. „Opozycja zjednoczona w obronie Rosji” – już lepsze, ale „Mikołaj Filiks nie żyje z powodu działań polityków Platformy Obywatelskiej” to już było czyste skurwysyństwo.
Nie tyle nawet paski, ile cała ta sytuacja z synem posłanki Filiks była skurwysyństwem, które przekraczało wszelkie granice. Potem niektórzy pisali na Twitterze: „Zamiast pilnować dziecka, wpuściła pedofila do domu”. To dla mnie niepojęte, do czego niektórzy potrafią się posunąć tylko dlatego, że uważają kogoś za politycznego przeciwnika.
Po hejcie, jaki w TVP wylali na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i jego morderstwie oraz braku poczucia jakiejkolwiek winy, miałeś nadzieję, że będzie lepiej?
Nie łudziłem się. Tam chyba tylko Krzysztof Ziemiec się ocknął i odszedł z „Wiadomości”.
Nie. On wcześniej zrezygnował. Nawet znam kulisy – zrobił to po namowach przyjaciela. Po tym zabójstwie TVP wytaczała procesy tym, którzy mówili, że jej propaganda miała w tym swój udział. Jeden z takich procesów wygrał były dziennikarz i polityk Paweł Rabiej. Napisał potem: „Uważam, że autorzy tamtej nagonki [wydawcy, paskowi, propagandyści TVP – przyp. red.] powinni zasiąść na ławie oskarżonych”. Wiesz, że nikt z nich nie będzie miał nawet procesu?
Jakoś mnie to nie dziwi. Nie tylko oni zresztą – cała masa ludzi się z tego wykręci, bo nie ma na ich działania paragrafów.
Gdy widziałeś statystyki na temat hejtu na Tuska, nie bałeś się, że ktoś może go chcieć skrzywdzić?
Byłem wręcz pewien, że jest to właśnie na taki czyn obliczone. Ich działania do tego zmierzały. Bo w jakim innym celu można kreować Tuska na takiego wroga, na okrągło podsycać wobec niego nienawiść?
Nawet jeśli nie mieli takich zamiarów, to z tyłu głowy musieli mieć, że do przemocy może dojść. Wystarczyłby jakiś szaleniec, który wbiegnie na scenę. A ludzi, którzy pałają do Donalda Tuska czystą nienawiścią, nie brakuje w naszym kraju.
Od kiedy Tusk się ponownie pojawił w polskiej polityce, zawsze kreowali go jako agresora. Nawet jeśli nie mówił nic, co można by podciągnąć pod jakąś agresję, to pokazywali słynną, zaciśniętą jego pięść.
Jakie były główne zasady tworzenia propagandy i hejtu przez TVP?
Opiszę to na przykładzie hejtu na prezydenta Rafała Trzaskowskiego, który wydał pieniądze na jakiś bzdurny projekt ławeczek, chyba wiklinowych, które się po roku rozsypały. TVP jątrzyło, że mamy pandemię COVID-19, a Warszawa na takie bzdury pieniądze wydaje. Ich widzowie łykali to jak pelikany. A tylko jakaś mała grupa wiedziała, że te ławki były realizowane z budżetu partycypacyjnego. Trzaskowski nie miał na to wpływu – ktoś to zaproponował, to zostało zaopiniowane i potem w konkursie wygrało – bo tak ludzie zagłosowali.
To pierwszy poziom manipulacji.
Drugi był taki, że miasta chciały zablokować te budżety partycypacyjne na okres kryzysu covidowego właśnie. PiS się na to nie zgodziło. Trzaskowski więc nie chciał realizować tego projektu, ale PiS go do tego wręcz zmusiło. O tym już mało kto wiedział.
Kolejny poziom manipulacji jest taki, że obowiązek prowadzenia budżetów partycypacyjnych wprowadziło... PiS. De facto więc to PiS te rozwalające się ławeczki zrobiło, a nie Trzaskowski. I tak to działało.
Innymi słowy było to kłamstwo, wywodzące się z jakiejś prawdziwej obserwacji?
Tak, te kłamstwa trzeba było pozmyślać, a potem podlać sosem prawdy.
Jakieś inne przykłady manipulacji?
Na początku mojej działalności pokazali planszę z ofiarami w Smoleńsku. Mówili, że to nieprawda, że generał Błasik był w kokpicie, bo jego ciało zostało znalezione zupełnie gdzie indziej niż ciała załogi – taka szła informacja. Ale jednocześnie pokazywali planszę, na której widać było, że ciało Błasika leży obok ciała członka załogi.
Wśród komentatorów w „Wiadomościach” mój ulubiony to Miłosz Manasterski – poeta, który przed TVP był dyrektorem domu kultury w Łomiankach, gdy miastem rządziło PiS. To on tłumaczył, że loty marszałka Kuchcińskiego przełożyły się na rozwój PKB Polski, loty zaś Tuska wytworzyły dziurę budżetową.
Miłosz Manasterski wygaduje kretynizmy, bo za to mu płacą. Na tym właśnie się opiera autorytarna władza – dają stanowiska ludziom, którzy nigdy by ich w normalnych czasach nie zdobyli. Kupują sobie ich, ci wygadują głupoty, a jeszcze głupsi od nich słuchają tego i w to wierzą.
Dziwi Cię, że niektórzy sami odchodzili przed zmianą w TVP?
Dziwi mnie, że jeszcze nie wszyscy odeszli. A na poważnie – jedni tylko teraz mają szanse gdzieś w ogóle znaleźć robotę. A inni odłożyli tyle, że długo nie będą musieli pracować.
Jarosław Olechowski – przez lata szef TAI – tylko przez trzy lata uzyskał 3,6 mln zł, a przecież był tam ponad siedem lat (nie)dobrej zmiany. Komu przyznałbyś złotego Goebbelsa za ostatnie osiem lat?
Właśnie Olechowskiemu.
Poproszę o laudację na temat zwycięzcy.
To on kierował wszystkim, co działo się w „Wiadomościach”, przez wiele ostatnich lat. Jego ludzie są dziennikarzami…
Propagandystami, funkcjonariuszami – dla mnie nie są dziennikarzami.
Ale wiedzieli, co robią i jak bardzo niezgodne było to z zasadami etyki i warsztatu dziennikarskiego. A tego wymagał od nich właśnie Jarosław Olechowski. Był mastermindem tego działania.
Po wyborach propaganda TVP nadal grzeje pełną mocą czy jakoś zmiękła im rura?
Grzali, ale przez pierwsze trzy dni chyba wszyscy zauważyli, że w TVP Info inaczej wyglądały rozmowy. Danuta Holecka nie tylko nie przerywała opozycji, ale nawet zdarzyło się jej uciszać pisowca.
No i teraz wreszcie pokazują w Sejmie opozycję, bo wcześniej to było ocenzurowane. Wielokrotnie widziałem, jak mówił człowiek PiS i jego słowa leciały na żywo. A gdy tylko pojawiał się na mównicy ktoś z Platformy Obywatelskiej, to przed obiektyw wchodził Miłosz Kłeczek, który opisywał to, co przed chwilą powiedział pisowiec. W tle widać było, ale już nie słychać, mówiącego posła z opozycji. A w lewym rogu był napis: „Z Sejmu na żywo”.
Doradca zarządu TVP Marcin Wolski: „Stworzyliśmy propagandę gorszą niż w latach 70.”, zwyciężyła „stalinowska logika”, a „naród został upokorzony”. Zgodzisz się z nim?
Pewnie! Tylko szkoda, że mówił to po przegranych wyborach. Następny, który brał hajs i plótł bzdury, a teraz jest skruszony. Jacy oni są cyniczni.
À propos cynizmu: co mówisz, gdy słyszysz w ustach propagandystów TVP, że oni zapewniają „pluralizm” i trzeba bronić „wolnych mediów”?
Odwracanie znaczeń jest ich głównym chwytem. Gdy chcieli usprawnić Trybunał Konstytucyjny, to go zabili, gdy robili reformy sądów, to je niszczyli. Za każdym razem mówili dokładnie coś odwrotnego, niż robili.
Dlatego to, że teraz mówią, że są pluralistyczni i patrzą władzy na ręce – nie dziwi mnie. Sprzedają nam fałsz.
„Dziennikarz musi pracować zgodnie z prawem i etyką dziennikarską, rzetelnie i obiektywnie. I to właśnie obiektywizm, którego w tym przypadku zabrakło, jest jedną z najważniejszych zasad dziennikarskiego profesjonalizmu” – wiesz, kto to mówił?
Nie mam pojęcia.
Konrad Wąż z „Wiadomości”, stojąc przed budynkiem TVN.
Atakowanie TVN to sport TVP. Co jakiś czas widzę wrzutki z ich programu „Jak oni kłamią”. A bez przerwy te różne ataki na TVN czy na „Fakty”. Nie robią tego z zazdrości, ale na potrzeby swojej partii.
Masz kogoś w rodzinie lub wśród znajomych zaczadzonego propagandą TVP?
Niestety tak. Dalekiego kuzyna – przez wszystko, co mówi, sączy się zasłyszana propaganda. Ma dużo do zarzucenia poprzednim rządom – nie lubił Donalda Tuska i z łatwością przejął to, co o nim mówi PiS. Tacy ludzie uważają, że każde świństwo PiS da się wytłumaczyć.
Rozmawiałeś z kuzynem o swoich analizach?
Tak. Spotkaliśmy się niedawno na piwie, obejrzeliśmy sobie „Fakty” i „Wiadomości” – jedno po drugim. Bo on nie zgadzał się z tym, co mówię. Pokazywałem mu mechanizmy, tłumaczyłem zasady – że powinna być rozmowa z jedną i drugą stroną itd.
Wiesz co, okazało się, że tego dnia „Fakty” wypadły tylko odrobinę bardziej obiektywnie.
W jego oczach?
Nie, w moich. „Fakty” generalnie trzymają wysoki poziom w porównaniu z „Wiadomościami”, ale gdy oglądaliśmy wspólnie – chyba w czwartek przed wyborami – było niewiele lepiej niż w „Wiadomościach”. Bez kłamstw, ale z dużym zaangażowaniem po jednej stronie.
Któryś poseł opozycji mówił, że na spotkaniu z wyborcami w czasie kampanii jakaś kobieta oglądająca TVP zapytała go, dlaczego ten Tusk spotyka się codziennie z Putinem. Czy my przez lata nie docenialiśmy tej propagandy, czy przecenialiśmy ją?
Moja prababcia myślała, że jak kogoś na ekranie zastrzelili, to on już nie żyje. To jest ten poziom. Ale nie wiem, czy my tej propagandy nie docenialiśmy, czy ją przecenialiśmy.
Wiem za to, że te wybory pokazały, iż mimo aż takiej propagandy da się wygrać z PiS. Moim zdaniem to PiS nie doceniło tego, że ich elektorat podatny na propagandę się kurczy. A młodzi ludzie korzystają z innych kanałów.
Pisowska propaganda przegrała z takimi małymi trybikami jak ja, które w internecie gdzieś tam produkują swój kontent, by skrobać polichromię z ich kłamstw, zwalczać je. I to wygrało. Nawet jeśli nasze zasięgi wydają się śmieszne – ja czasem mam tysiąc wyświetleń, w szczycie było to chyba 200 tysięcy, a „Wiadomości” codziennie oglądają miliony.
Ale takich jak ja jest więcej. Na Wykopie był koleś – „Jaxonxst” – który codziennie opisywał „Wiadomości”, analizował je i rozdawał nagrody: srebrnego, złotego i platynowego Goebbelsa. Na Twitterze jest też Maltreting, który podejmował temat propagandy. Na Facebooku mamy „Oglądam Wiadomości, bo nie stać mnie na dopalacze”, są dziesiątki ludzi produkujących memy.
Takich trybików są tysiące i każdy ma swój wkład. Jesteśmy trochę tak jak w tym słynnym lapsusie Ewy Kopacz o ludziach, którzy rzucali kamykami w dinozaury. Ten rozproszony internet zadziałał. Dinozaur padł.
Przez pięć lat swojej działalności nie miałeś refleksji: już dość?
Niedługo po rozpoczęciu miałem poważny wypadek. Przez półtora roku dochodziłem do siebie, byłem na zwolnieniu. Siedziałem w domu, więc tę pracę traktowałem jak zabicie czasu.
Ale potem wróciłeś do pracy.
Jest taki syndrom, który opisuje ten mój przypadek: efekt utopionych kosztów. Jak już poświęcisz spore środki i czas na coś, to potem trudno się z tego mentalnie wycofać. Musisz pchać ten wózek dalej.
Gdy główni propagandyści „Wiadomości” zostaną usunięci, to będziesz nadal je oglądał i analizował?
Chyba tylko po to, by potwierdzić, że zmiana zaszła, że to już działa tak jak powinno, rzeczywistość nie jest zakłamywana i nie trzeba się tym tematem zajmować. Z dziką radością kończę już tę działalność. Udało się.
Krzysztof Boczek
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter