Wydanie: PRESS 09/2015
Pies gryzie tego, kto się boi
Dziennikarz kryminalny, który przyjaźnił się z przestępcą. Autor programu telewizyjnego, na którego mafioso wydał wyrok. Laureat International Emmy Award. Z Peterem R. de Vriesem – najsłynniejszym holenderskim dziennikarzem kryminalnym – rozmawia Łukasz Koterba.
Kilka dni po tym, jak umówiłem się z Panem na wywiad, przeczytałem na czołówce „NRC Handelsblad”, że siostra najsłynniejszego holenderskiego gangstera Willema Holleedera zeznała, iż umieścił Pana na liście osób do zlikwidowania. Boi się Pan?
Wiedziałem o tym już od pewnego czasu, więc tekst w „NRC” nie był dla mnie zaskoczeniem. No cóż, takie rzeczy w karierze dziennikarza kryminalnego co jakiś czas się zdarzają. Willem Holleeder nie jest pierwszym i nie ostatnim, który ma takie plany, niestety. Lecz jako dziennikarz kryminalny nie możesz się bać. Jeśli boisz się, uprawiając ten zawód, jesteś jak chirurg, który operuje drżącymi rękoma. Takie operacje zawsze się kończą źle. Musisz wtedy zmienić pracę.
Czy groźby były kiedyś na tyle poważne, że dostał Pan ochronę?
Zdarzało się. Nie byłem jednak z tego zadowolony. Policja ileś tam razy trzymała wartę przed moim domem, a ja się zastanawiałem: A co będzie, gdy to się skończy? Świat przestępczy nie macha białą flagą: „OK, przekonaliście nas, odpuszczamy”. A w pewnym momencie policja przecież wycofuje ochronę. Bywało nawet tak, że o wpół do dziewiątej rano wychodziłem wyprowadzić psa i wtedy jeszcze samochód z ochroną stał przed moim domem, a kiedy wróciłem, już ich nie było. Dzwoniłem na policję i pytałem, czy rzeczywiście ich wycofali. „Tak, tak – mówili – zrobiliśmy dodatkową analizę wewnętrzną i okazało się, że zagrożenia już nie ma”. „O, czyli dziś o drugiej w nocy zagrożenie jeszcze było, a o dziewiątej rano nagle już nie?” – pytałem.
Czasami policja mówiła mi, że przez tydzień czy dwa powinienem się ukrywać. Odpowiadałem: „Czy po dwóch tygodniach nagle się okaże, że już nic mi nie grozi?”. Dlatego nigdy się nie ukrywałem. Jeśli ktoś chce mi coś zrobić, zrobi po tych dwóch tygodniach. A jeśli człowiek zacznie słuchać takich zaleceń policji, nie będzie miał już normalnego życia. Bez przerwy będzie się wokół siebie rozglądał i za każdym razem wybierał inną drogę do domu. W Holandii mamy powiedzenie, którego się trzymam: „Człowiek cierpi najbardziej z powodu cierpienia, którego się obawia”.
Ataki fizyczne też się zdarzały?
Oczywiście, czasem dochodzi do konfrontacji. Na szczęście jestem dosyć wysoki i silny, dużo trenuję… Wie pan, co jest w tym zawodzie ważne? Gdy ludzie czują, że się nie boisz, wiele ci nie zrobią. Pies też zazwyczaj gryzie tego, kto się go boi.
Łukasz Koterba
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter