Wydanie: PRESS 12/2014
Gdzie dwóch się nie bije
Z Janem Wróblem i Romanem Kurkiewiczem, prowadzącymi „Dwie prawdy” w TVN 24, rozmawia Mariusz Kowalczyk
Wasz program w TVN 24 nazywa się „Dwie prawdy”...
Jan Wróbel: Jest tylko jedna prawda, którą stara się podważać Roman.
Roman Kurkiewicz: Z powodzeniem, na szczęście.
Dlaczego nigdy nie słyszałem, żeby jeden z Was nazwał drugiego katolem albo lewakiem?
Roman Kurkiewicz: Po pierwsze, dlatego że na drugi dzień musimy się spotkać i znów razem pracować. A poważnie mówiąc, to gdy zaproponowano nam ten program, stwierdziliśmy, że nie będziemy się zarzynać. To nie jest nasz temperament ani pomysł na rozmowę.
Jan Wróbel: Jestem również nauczycielem. I szkoła, którą odebrałem w tym zawodzie, głosi, że krytykujemy pracę ucznia, a nie samego ucznia. Z poglądami można walczyć, jak ze źle napisaną klasówką, ale nie z tym, kto ją źle napisał. Polska jest teraz w momencie, który Europa Zachodnia i Ameryka przeżywały w latach 60. i 70. Odchodzimy od bliskiej mi cywilizacji chrześcijańskiej, tradycyjnej, w której na przykład chłopak umawia się z dziewczyną do parku, a nie od razu do łóżka. Mamy więc wspaniały materiał do sporów światopoglądowych. Tylko że w Polsce poszliśmy na skróty: nie atakujemy czyjegoś światopoglądu, tylko jego samego.
Strzelacie sobie w kolano. Dobrą oglądalność mają programy, w których jest ostry spór o jedną jedyną prawdę.
J.W.: W piątki, w Tok FM występuje trzech ludzi, którzy się prawie w żadnej sprawie od siebie nie różnią, a dowodzi nimi Jacek Żakowski, który harmonizuje ich wypowiedzi. To jest bardzo popularne pasmo. Po prostu ludzie zawsze polubią dobrze robiony program. To, że nas zaproszono do TVN 24, świadczy o tym, że nawet taka stacja, która ściśle jest związana z modelem, że konflikt napędza widownię, próbuje czegoś innego. Nie zdecydowaliby się na ten eksperyment, gdyby nie mieli intuicji, że ich oferta musi być bardziej różnorodna.
R.K.: Nie uważam, że media są mądrzejsze od odbiorców. Kiedy słyszę: „Ci durni ludzie od nas żądają krwi, jatki, debilizmu”, odpowiadam: „Ja znam innych ludzi”. Oczywiście, w naszym programie moglibyśmy strzelać do siebie z odległości pół metra z pancerfaustów, ale można spróbować też jakiejś formy fechtunku.
Mariusz Kowalczyk
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter