Wydanie: PRESS 11/2014
YouTube zaciska oka sieci
Omijanie prawa autorskiego w Internecie jest automatycznie wykrywane. Chyba że należysz do partnerów YouTube
Kończą się dobre czasy dla łamiących prawo autorskie w Internecie. Dostrzega to coraz więcej użytkowników sieci. Przekonał się o tym np. niedawno wydawca, który umieścił w YouTube film z firmowej uroczystości. Na nagraniu słychać było dźwięki fanfar podczas wręczania nagrody przez prezesa. Okazało się jednak, że profesjonalna firma nagłośnieniowa użyła podczas gali fragment utworu, do którego prawa miała niemiecka firma producencka. YouTube zablokował film na stronie, a wydawca dostał od niego ostrzeżenie (Copyright Strike). Po trzecim wykroczeniu cały kanał tego wydawcy na YouTube mógłby zostać zamknięty.
To, że oczka YouTube są coraz gęstsze i coraz lepiej wychwytują osoby udostępniające cudzą twórczość, potwierdza Piotr Zalewski, communications & public affairs manager Google Polska: – We wszystkich usługach i produktach Google w pełni przestrzegane jest prawo autorskie. W przypadku YouTube działa jeden z najbardziej zaawansowanych na świecie systemów do identyfikacji treści Content ID, który umożliwia właścicielom praw pełną kontrolę nad swoimi treściami – mówi.
Za pomocą tego programu YouTube porównuje umieszczane treści z bazą plików tworzoną przez autorów. Gdy system wykryje nielegalne wykorzystanie materiału, nie oznacza to, że musi on zostać natychmiast usunięty. Właściciele praw autorskich mają trzy inne wyjścia: mogą zażądać wyciszenia fragmentów dźwięku, które zostały zaczerpnięte z ich utworu; mogą śledzić statystyki oglądania filmu z zapożyczeniem; mogą od razu zdecydować, że chcą na nim zarabiać. Wówczas dochód z reklam, których wyświetlanie jest włączone przy filmiku, wpływa nie na konto tego, kto umieścił film, lecz na konto prawdziwego autora.
– Kanał, na który nałożono Copyright Strike, ma problemy. Gorzej współdziała z algorytmem YouTube, może stracić niektóre funkcje i narzędzia dostępne kanałom, które działają bez zarzutów – ostrzega Barbara Sołtysińska, prezes sieci Life Tube.
Niewiele trzeba, by program Content ID wykrył nakładające się na siebie treści. Wystarczą trzy sekundy użytego materiału.
Iga Kołacz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter