Wydanie: PRESS 11/2014
Luz w głowie
Podczas dyskusji w „Gazecie Wyborczej” padł argument o obywatelskiej postawie. A ja spytałam: „Jak wszyscy będą obywatelami, to kto będzie dziennikarzem?” – mówi Elżbiecie Rutkowskiej dziennikarka Ewa Siedlecka
Kto może zwolnić dziennikarza z tajemnicy?
Nikt.
Jak to?
Sąd może nakazać mi złożenie zeznań. Wbrew mitom robi to tylko w przypadku kilku przestępstw: zbrodni, i to nie wszystkich. Ale powiedzmy, że zachodzi taki przypadek. Mój rozmówca zastrzegł, że pod żadnym pozorem nie zgadza się na ujawnienie, wtedy ja mówię: „Wysoki sądzie, odmawiam. Proszę mnie ukarać”.
Oczywiście inaczej by to wyglądało w sytuacji zagrożenia: na przykład gdybym wiedziała, gdzie jest podłożona bomba. Mówienie „nigdy”, „zawsze” – jest do niczego. Mamy standardy i do tego pewien luz – w głowie i sumieniu. Tylko tej głowy i sumienia trzeba używać mądrze, żeby nie wyrządzić szkody.
A podsłuchiwanie jest w porządku?
Jeśli służy usprawiedliwionym celom.
A jako narzędzie dziennikarskie?
Ja bym nie podsłuchiwała. Ale pytanie, co nazywamy podsłuchiwaniem. Nagranie własnej rozmowy nie jest podsłuchem. Ważne też, w jakiej sytuacji podsłuchujemy: czy to rozmowa polityków o sprawach państwa, czy gadka, kto z czyją żoną sypia. Jak dziennikarz podrzuca dyktafon do pokoju, w którym debatuje klub jakiejś partii, jest to tylko jeden ze sposobów zdobywania informacji.
Elżbieta Rutkowska
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter