Wydanie: PRESS 10/2014
Mistrzowie lania wody
Co sprawiło, że pomysł na kampanię PR z Bostonu zawojował cały świat i zebrał 110 mln dolarów na leczenie mało znanej choroby
Wydaje się, że już każdy Ziemianin wie, o co chodzi w Ice Bucket Challenge, ale na wszelki wypadek przypomnijmy zasady. Są wyjątkowo proste: osoba A polewa się wiadrem lodowatej wody i nominuje kolejne osoby do zrobienia tego samego w ciągu 24 godzin, a w przypadku odmowy wykonania zadania – do przekazania 100 dol. na konto organizacji pomagającej chorym na SLA (stwardnienie zanikowe boczne, w USA – ALS). Filmik z wykonania zadania nominowany musi umieścić w mediach społecznościowych. Dobrze widziane, by również wykonując wyzwanie, wpłacić choćby drobną kwotę na cel związany z SLA. Wskazane, by w nagraniu umieścić informację o tym, kogo można wesprzeć i czym jest stwardnienie zanikowe boczne. I to właściwie tyle. Kto to wymyślił – nie wiadomo, bo akcja powstała z przekształcenia innej zabawy wśród internautów z północnej części USA, Cold Water Challenge, która po raz pierwszy w Internecie pojawiła się w połowie 2013 roku. Jej założenia były podobne do IBC, tyle że każdy nominowany mógł wybrać swój własny cel charytatywny (były więc i walka z chorobami, i zakup wozu strażackiego itp.). Początkowo uczestnicy zabawy wskakiwali do wody, potem zaczęli się nią polewać. Kto całą akcję przemianował na Ice Bucket Challenge i dedykował stwardnieniu zanikowemu bocznemu? Większość amerykańskich mediów wskazuje Pete’a Fratesa – młodego bostończyka cierpiącego na SLA.
Frates jeszcze kilka lat temu był jednym z bardziej obiecujących bejsbolistów za Oceanem. Chorobę zdiagnozowano u niego w 2012 roku, wtedy też zakończył karierę sportową. Dziś jest sparaliżowany, mówi z olbrzymim trudem i wymaga nieustannej pomocy. Jego matka opowiadała w amerykańskim dwutygodniku „Forbes”, że gdy tylko dowiedział się o chorobie, wyczytał, że od ponad 70 lat, kiedy inny bejsbolista Lou Gehrig ogłosił swoje rozstanie ze sportem z powodu SLA, właściwie nie pracowano nad wynalezieniem sposobu leczenia. 4 lipca 1939 roku Lou Gehrig, jeden z najlepszych amerykańskich piłkarzy, stanął przed ponad 61-tysięcznym tłumem zebranym w Yankee Stadium w Nowym Jorku, by oficjalnie poinformować o zakończeniu kariery. Miał 36 lat i kilka tygodni wcześniej zdiagnozowano u niego SLA. Żegnany oklaskami ze wzruszeniem mówił, że mimo załamania formy w ostatnich tygodniach przeżywa najpiękniejszy dzień w życiu. Z wykańczającą chorobą żył jeszcze zaledwie dwa lata.
W ten sposób miliony Amerykanów dowiedziały się o istnieniu SLA – nieuleczalnej choroby układu nerwowego, która prowadzi do systematycznego pogarszania się sprawności ruchowej, a w późniejszych etapach do całkowitego paraliżu i śmierci z powodu zatrzymania pracy mięśni oddechowych.
Beata Biel
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter