Szklana kula z kasą. Kto jeszcze wierzy w telewizyjne wróżki
Telewizyjne programy z wróżbitami są jak Cyganki na ulicy. Niby wróżą, a ukradkiem sięgają ci do kieszeni.
***
Od redakcji:
Tekst pochodzi z marca 2013 roku z Magazynu "Press". Szaleństwo z wróżkami i wróżami sięgało zenitu. Telewidzowie tak bardzo chcieli poznać prawdę przepowiadaną z kart, szklanej kuli, ale może też kurzu w studiu lub refleksów lamp oświetleniowców – do końca nie wiadomo – że gotowi byli płacić za takie seanse duże pieniądze. By dowiedzieć się czegoś o tym biznesie, autorka tekstu Elżbieta Rutkowska, też musiała sporo wydać (choć księgowy już nie pamięta).
Polecamy lekturę – zespół Press.pl
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
***
Jestem drogowskazem i wskazówką do twojej lepszej przyszłości – tubalnym głosem oznajmia David w programie Kosmica TV. Biała koszula w prążki, czarna kamizelka, wydatny nos, mocno zarysowana szczęka. Gdy wznosi ręce i w natchnieniu mówi: „Wypalam świętą pochodnią ognia sprawiedliwości”, wygląda jak egzorcysta. Pstryknięciem palców odcina klątwy, napełniając widzów „wieczną miłością”. Tym razem błogosławieństwo spłynie na męża kobiety, która zadzwoniła do programu. Musi mu tylko wręczyć pięć pięciogroszówek. – Nic nie mówiąc, nic. Odkupicie cały ród. Masz tylko pomyśleć w głowie „dziękuję”. Zobaczysz, że to puści, puści! – woła David.
Beata ma 43 lata. Żeby zasłużyć na uzdrowienie, musi się trochę pogimnastykować. Najpierw lewa dłoń na czoło. Potem na serce. Wróż robi to samo, dodatkowo machając nad kartami jakimś śmigiełkiem. – Trzymaj tę dłoń na sercu, a wszyscy mi dzwońcie już teraz, bo ostatnie minutki na tym kanale – mówi. Okazuje się, że Beata w poprzednim wcieleniu była rycerzem i ma na sumieniu innych zbrojnych oraz klątwę z czwartego pokolenia od strony matki. Lecz teraz, przy pomocy archanioła Michała i armii anielskiej, zostanie uzdrowiona. Niewykluczone, że poczuje też mrowienie w nogach.
Dzwonią głównie kobiety: bezsenne i wybudzone z koszmarów. Teraz kolej na panią zatroskaną o ciocię, która ma 78 lat i problemy z sercem.
– Chłopa ma? – rzeczowo pyta wróż.
– Ma.
– No to powinna dobrze funkcjonować.
– Oj, chyba nie zawsze tak jest...
– To co to za chłop? – David rozkłada karty. Na pożegnanie instruuje jeszcze, żeby ciocia poszła jednak do lekarza. „Doradcy ezoteryczni” mają to przykazane od producentów telewizyjnych. Bo kiedy ktoś pyta wróżkę o zdrowie, to zazwyczaj ma powody.
Pogawędki
David nie jest jedyny. W programach Kosmica TV można trafić na Valentinę, Rudję, Piotra Dacjusza Górskiego… w sumie ok. 150 wróżów i wróżek (licząc „doradców” internetowych i telefonicznych). Kosmica TV należy do polskiego oddziału niemieckiej firmy Adviqo i nadaje w sieci kablowej UPC oraz w Internecie. Audycje tej stacji emitują też kanały Mango 24 i TVS. Programy ezoteryczne produkuje również Ezo TV, należące do firmy Telestar. Są nadawane w sieci i w kanałach Hot TV, ITV oraz TVN Meteo, a bryluje w nich wróż Maciej. Do tego jasnowidzów można oglądać w dużych telewizjach: TVN i Polsacie. W TVN w nocy lecą „Arkana magii” przygotowywane przez Ezo TV. Program trwa około godziny i równolegle emituje go TVN Siedem (tam jest nawet dłuższy). Polsat wróży po 3 w nocy: „Tajemnice losu” produkuje dla tej stacji firma Green Hat Studios. W regulaminie audycję nazywa się „pogawędkami o tematyce ezoterycznej”.
Żeby pogawędzić z wróżką, zakładam konto na Kosmica.pl. W serwisie internetowym wybieram pierwszego wolnego „doradcę” i natychmiast oddzwania do mnie Luiza. – Jestem dziennikarzem – wykładam karty. Niedobrze. – Nie wiem, czy mogę z panią rozmawiać – mówi stropiona wróżka. To może mi powróży? Też nie bardzo. – Pani nie podchodzi do tego poważnie. Proszę się skontaktować z górą – radzi Luiza.
„Góra”, czyli Marcin Kowalik, business development manager firmy Adviqo, z postawy wróżki jest zadowolony. – Dobrze, że z panią nie rozmawiała – mówi. On sam też nie zamierza. Jednak zgadza się odpisać na kilka pytań e-mailem; ogólnikowo, pod czujnym okiem działu PR. Proponuje mi także e-mailowy kontakt z wróżem Piotrem Dacjuszem Górskim. Ten w autoodpowiedzi zapewnia, że odpowie i na tym kontakt się urywa.
Redakcja Ezo TV również prosi o e-maila, po czym „uprzejmie informuje, że nie udziela informacji”.
Telewizyjna wróżka Ewa nie odbiera telefonu, nie oddzwania ani nie reaguje na wiadomość z formularza kontaktowego.
Najwidoczniej doradcy ze szklanego ekranu nie szukają rozgłosu.
Wobec tego Davidowi już się nie przedstawiam. Wróż nie odbiera, ale szybko oddzwania. – Zawsze jestem w kontakcie z moimi klientami – mówi. Pytam, czy możemy się zobaczyć. – Mieszkam w Berlinie, do Warszawy nie przyjadę. Ale bywam w Szczecinie – odpowiada.
Wcześniej sprawdziłam, że David to Piotr Natoniewski. Jego działalność gospodarcza jest zarejestrowana w Szczecinie przy ul. Monte Cassino. To nowy budynek wciśnięty między stare kamienice w śródmieściu. Wróżba telefoniczna (45 minut, bez pośrednictwa Kosmica TV) kosztuje u Davida 200 zł. Tyle samo spotkanie. Za korespondencyjną wróżbę wzbogaconą o „pracę z energią reiki i Aniołami” trzeba zapłacić 300 zł.
– Skąd pan wie, jak wróżyć? To się sprawdza? – wypytuję.
– A pani co, wywiad ze mną robi? – jeży się David. – Proszę skorzystać z innego doradcy, ja dziękuję – nawet nie próbuje mnie przekonywać.
Wróżka z telefonicznej „linii ezoterycznej” też do niczego nie namawia. – Wcale mi pani nie musi wierzyć – rzuca beztrosko. Mówi, że dzwonią do niej głównie osoby do wróżb przekonane. Pyta o datę urodzenia i rozkłada karty, ale nie podejmuje się zgadywać, jaki zawód wykonuję. – To byłoby kuglarstwo. Żadna wróżka tego pani nie powie – stwierdza.
Gdy w robionym przez Kosmica TV programie emitowanym w Mango 24 wróżka Valentina rutynowo spytała, czy dzwoniąca pani jest „w związku”, ta odparła, że wróżka powinna przecież sama wiedzieć. – Pytam, żeby było szybciej – zdenerwowała się Valentina. Wróżba dla tej pani nie okazała się najlepsza: kłopoty sercowe i finansowe.
Za pierwszym razem
Na „moją” wróżkę z infolinii trafiłam, usiłując dodzwonić się do Macieja, który właśnie wtedy przepowiadał przyszłość w Ezo TV. Stacja stosuje opłaty naliczane za każdą minutę (3,69 zł plus VAT). – W tym modelu dodzwania się każdy – wyjaśnia producent takich audycji, Piotr Szuchta z Green Hat Studios. Tak samo jest w „Tajemnicach losu”, które jego firma robi dla Polsatu: zakupioną usługę pt. „Rozmowa z wróżką” otrzymują wszyscy dzwoniący. Sęk w tym, że nie każdy dobije się do tej wróżki, którą akurat ogląda w telewizji. Wiele osób trafia bowiem „na zaplecze” – do wróżek obsługujących infolinię. Teoretycznie telewidzowie mogą się tego dowiedzieć z regulaminu umieszczonego w telegazecie. Ale kto czyta regulaminy, gdy w środku nocy dzwoni, żeby zapytać, czy nie jest zdradzany.
Oprócz opłat liczonych za czas rozmowy telewizyjne programy wróżbiarskie mogą też kasować widzów za samo połączenie się z przypisanym do programu numerem telefonu. Przy opłatach za połączenie nie trzeba mieć w odwodzie wróżek na infolinii, a ludzie dzwonią (czytaj: płacą) po kilka razy. – Koszty programu są wtedy niższe. Tylko że opłata za połączenie to byłby już element losowy: dodzwonisz się albo nie. Dlatego my jej nie stosujemy – mówi Piotr Szuchta. Firma nie chce ryzykować, że jakiś urzędnik uzna wróżki za loterię i zastosuje opłaty wynikające z przepisów o grach hazardowych. Ale nie wszyscy się tym przejmują. W audycji taksowanej za połączenie wróżki niekiedy pytają rozmówców, za którym razem udało im się dodzwonić. Pada wtedy odpowiedź, że za pierwszym, a wróżka uśmiecha się do kamery „Widzicie? To łatwe!”. Mojej koleżanki David w Kosmica TV nie zapytał. Dodzwoniła się za 22. razem.
Show
Piotr Szuchta z Green Hat Studios: – Program z wróżkami to w gruncie rzeczy nudne gadające głowy, dlatego element wariactwa jest chwytliwy i pożądany.
Kiedy przez dłuższy czas do programu nikt nie dzwoni (a raczej: nikt się nie dodzwania), wróż David ujawnia zdolności kabaretowe. – Tak mi smutno – robi długą minę. – Mam cudowny przekaz od anioła o ciemnych włosach. Pobudka! David czeka! Przemawiam poezją, kluczem twojej duszy, a tu nikt się nie rozkruszy – wróża ponosi wena. – Potem mnie nie będzie i będziesz mnie szukał pilocikiem – grozi palcem. – A ja będę na innym kanale. I będę miał inny krawat. Nie, żartuję, ten sam. Po krawacie mnie poznacie – chichocze.
Największym showmanem jest występujący w Ezo TV wróż Maciej, który potrafi trajkotać na wizji przez parę godzin. Maciej dorobił się nawet swojej parodii w skeczach „Wróżbita Wojciech” kabaretu Czesuaf.
Maciej jest jedynym telewizyjnym wróżem, który zgodził się na rozmowę z dziennikarzem. – Na początku przygotowywałem sobie teksty do programów – przyznaje. – Teraz idę na żywioł. Mówię cały czas, bo inaczej program by nie żył.
Maciej Skrzątek z zawodu jest protetykiem: może zrobić protezę albo aparat ortodontyczny. – Chodziłem do tej szkoły, żeby uniknąć wojska – opowiada. Ale wolał karty. Wróżenia uczył się sam, odkąd mając 17 lat, poszedł z matką do wróżki. W przeciwieństwie do Davida, Ezoteriusza czy Valentiny występuje pod własnym imieniem. – To zwiększa wiarygodność – mówi. – Ja nie mam nic do ukrycia. Zresztą kto unika rozgłosu, nie idzie do telewizji – dodaje. Działająca od pięciu lat firma Wróżbita Maciej to dwie osoby: on i menedżer Tomasz Szwarc. Maciej nie przyjaźni się z innymi wróżami. – W środowisku jest wielka zawiść, oszczerstwa, złośliwe komentarze. Wiadomo, w grę wchodzą pieniądze: jeśli ja jestem na wizji, dla kogoś innego nie ma już miejsca – stwierdza. W Ezo TV i tak jest pod tym względem lepiej niż w Kosmica TV, gdzie panowała ostra rywalizacja.
Oględnie
W regulaminie napisano, że „Arkana magii” TVN mają „charakter poradniczy”, stanowią „rodzaj zabawy” i „nie mogą być traktowane jako źródło wiążącej wiedzy”. Z kolei Adviqo ostrzega, „że porady o charakterze ezoterycznym nie zastępują porad medycznych, psychologicznych, psychiatrycznych, prawnych, podatkowych, finansowych lub innych”, a działanie zgodnie z nimi „następuje na wyłączną odpowiedzialność użytkownika”.
Ale użytkownicy i tak biorą wróżby na poważnie. – Wystarczy, że sprawdzi się pięć procent z tego, co powie wróżka: ludzie zapomną o reszcie i będą tylko pamiętać, że coś im trafnie przepowiedziała – mówi Piotr Szuchta z Green Hat Studios. Do Macieja co program wraca kilka osób mówiących, że potwierdziły się jego słowa. – Zapamiętujemy to, co zgadza się z naszymi wyobrażeniami. Reszta się zaciera – wyjaśnia psycholog Bartłomiej Szmajdziński. Działa też samospełniająca się przepowiednia. – Siła sugestii i autosugestii jest ogromna. Jeśli kobieta uwierzy wróżce, że tej wiosny spotka wreszcie wymarzonego partnera, w każdym mężczyźnie będzie widziała księcia z bajki – mówi Szmajdziński.
Z pretensjami, że wróżba się nie sprawdziła, widzowie do telewizji nie wracają. Piotr Szuchta: – Wróżki nie są idiotkami, mówią oględnie. A poza tym, jeśli ktoś zapłaci cztery złote za minutę, nie ma potem ochoty znowu wydawać pieniędzy tylko po to, żeby powiedzieć, że mu się nie podobało.
Oględnie to znaczy bez konkretów. – Karty nie podają szczegółów ani dokładnych dat. Mogą tylko wskazać ogólny kierunek: powodzenie albo kłopoty – mówi „moja” wróżka z infolinii.
Zgodnie z efektem Forera (inaczej efektem Barnuma lub horoskopowym) nawet ogólnikowe opisy jesteśmy skłonni uznać za naszą szczegółową charakterystykę – jeśli tylko sądzimy, że opracowano je specjalnie dla nas. W 1948 roku psycholog Bertram Forer zrobił eksperyment. Najpierw kazał studentom wypełnić test, a potem każdemu przedstawił analizę jego osobowości. Studenci uznali diagnozę za trafną. Tyle że Forer wszystkim dał tę samą charakterystykę, złożoną z fragmentów horoskopów i sprowadzającą się do pustych zdań w rodzaju: „Potrzebujesz sympatii i podziwu otoczenia”, „Czasami wątpisz, czy podjąłeś właściwą decyzję”, „Niektóre z twoich pragnień są nierealne”.
Moja koleżanka spytała o swoje zdrowie i usłyszała od telewizyjnego wróża, że ma się gruntownie przebadać. Radził sprawdzić hormony, sprawy kobiece, oczy, głowę, układ pokarmowy… Zabrakło tylko kręgosłupa, z którym rzeczywiście ma kłopoty.
– Większość klientów wróżek szuka jednak w swoim życiu faktów potwierdzających przepowiednię – mówi dr Konrad Maj, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. – I wcale nie jest to trudne. Przecież „nieszczęściem”, które niby ma nas „spotkać w przyszłym tygodniu”, może być cokolwiek: zgubienie portfela w tramwaju, oblanie egzaminu czy nawał pracy – wylicza. – Wróżka to chyba najłatwiejszy zawód świata i znakomity biznes, pod pozorem życzliwości i pomocy stosujący wszelkie manipulacje – kwituje Maj.
Dzięki technice zwanej zimnym odczytem (cold reading) wróżka sprawia wrażenie, że wie coś o kliencie, a przy okazji dowiaduje się więcej.
– Wokół niego kręci się jakaś brunetka – mówi np. zaniepokojonej o wierność męża kobiecie (każdy zna jakąś brunetkę).
– Sekretarka! – wyrywa się żonie. I wróżka może już rozwinąć wątek biurowego flirtu.
Zdaniem Bartłomieja Szmajdzińskiego korzystanie z usług wróżbitów to ucieczka przed odpowiedzialnością za własne życie. – Jeśli ktoś mi powie, że stanie się to czy tamto, to ja już nie muszę podejmować decyzji ani za nie odpowiadać. Bo dzieje się to, co i tak miało się stać – mówi Szmajdziński. Konrad Maj dodaje, że wróżki wzmacniają w ludziach postawę bierną. – Nie zmuszają klientów do refleksji nad sobą, nie stawiają przed nimi żadnych zadań. Zamiast tego oferują gotowe rozwiązania – mówi. I pokazują nam naszą przyszłość. – Pragnienie przewidzenia przyszłych zdarzeń jest kolejną przyczyną chodzenia do wróżek. Chcemy znać przyszłość, żeby nas nie zaskoczyła. Chcemy wiedzieć, jakie będą konsekwencje wyboru partnera, przeprowadzki czy zmiany pracy – stwierdza Maj. Nikt nam tego nie powie, więc dzwonimy do wróżbity.
– Niektórzy się nawet od wróżb uzależniają i już nie mogą bez kart podjąć najprostszej decyzji – przyznaje wróżka z Ezo TV.
Reklama infolinii
– Program z wróżkami robi się po to, żeby promować infolinię – mówi Piotr Szuchta. Można by puszczać gotową reklamówkę, ale ezoteryka na żywo skuteczniej przekonuje do sięgnięcia po telefon lub wysłania SMS-a premium. „Tajemnice losu” powstają w wirtualnym studiu, standardowa obsada to cztery osoby: wróżka, reżyser, operator telefonu oraz realizator wizji i dźwięku. Dwie kamery są tak ustawione, że dodatkowy operator nie jest już potrzebny. Kosmica TV kręci swoje audycje w Berlinie (idą też na rynek niemiecki i brytyjski), a zespół programu na żywo również jest czteroosobowy: producent z asystentem, technik i wróżbita.
Godzina takiego programu kosztuje do 10 tys. zł. Najlepiej jeśli studio można wykorzystać też do innych programów, rozkładają się wtedy m.in. koszty łącza. O to, by pod jeden, podawany na ekranie, numer mogło się jednocześnie dodzwonić wiele osób, dba firma zwana integratorem. W przypadku „Tajemnic losu” jest to Teleaudio Dwa, ale takie usługi świadczą też MNI czy One-2-One. Integrator dogaduje się z sieciami telefonicznymi (trafia do nich około połowy przychodów z telefonów i SMS-ów). Za dodatkową opłatą oferuje też usługi wróżek dyżurujących na infolinii.
Dobra wróżka bez trudu przetrzyma klienta dziesięć minut. Do tego dwie, trzy minuty dzwoniący spędza w poczekalni, słuchając instrukcji, muzyczki oraz nagrań w rodzaju „Nawet z najtrudniejszej sytuacji pomożemy ci znaleźć wyjście. Doradzimy, wesprzemy duchowo” i „Połączymy cię z doradcą w ciągu kilku sekund”. W Polsacie rozmowa z wróżką przeciągająca się do kwadransa zostaje przerwana. Ludzie niby wiedzą, ile im przyjdzie zapłacić za minutę, ale niektórych ponosi – producentom chodzi o to, żeby rachunek telefoniczny nie zraził klienta. Ezo TV takimi drobiazgami się nie przejmuje: mojej 20-minutowej rozmowy z wróżką nie przerwało żadne ostrzeżenie.
Wypełniacz
O ile wątpiących wróżki nie silą się przekonywać, o tyle raz złapanego w szklaną kulę telewidza ezoteryczna machina tak łatwo już nie wypuści. Nazajutrz po rozmowie z Davidem i Valentiną moja koleżanka dostała SMS-a: „Muszę wrócić do naszej rozmowy. Jest coś, o czym nie wspomniałam i MUSZĘ ZROBIĆ TO DZIŚ. Dzwoń...3,69/min”. Podobne wiadomości („Widzę wyraźnie, jak opływasz w DOSTATEK! Proszę o bezzwłoczny kontakt”) przychodzą co dwa, trzy dni, zawsze wieczorem. Zdarzają się nawet promocje: „Rozłożyłam karty i oniemiałam! Uwzględniając pewną nieznaną Ci osobę, ta kombinacja jest rewelacyjna! Dzwoń... przekażę Ci pełen opis za 2,58/min”. A ja po rozmowie z wróżką dostałam walentynkowy kupon na 15 zł.
– To jest taki nocny wypełniacz. Programowo bez znaczenia – mówi o wróżkach Bogdan Czaja, wicedyrektor programowy TVN.
Reklamy w nocy się nie sprzedają, a audycje ezoteryczne dzięki połączeniom premium zarabiają na siebie z nawiązką, chociaż tłumów przed telewizorami nie gromadzą. „Arkana magii” w TVN ogląda średnio 51 tys. osób – w środku nocy taka widownia oznacza 5,7 proc. udziału w rynku. Późniejszy program Polsatu „Tajemnice losu” przyciąga 24 tys. widzów – czyli 4,1 proc. osób, które oglądają o tej porze telewizję. Większość widzów obu programów to kobiety. W TVN stanowią 62 proc., a w Polsacie – 54 proc. „Tajemnice losu” najchętniej oglądają trzydziestolatkowie (33 proc. widzów) oraz osoby mające 50 i więcej lat (47 proc.). Na widowni TVN przeważają osoby z trzech przedziałów wiekowych: 35–39 (16 proc.), 50–54 (14 proc.) i 60+ (27 proc.). Oba programy z wróżkami przyciągają głównie widzów z wykształceniem podstawowym (61 proc. w Polsacie i 49 proc. w TVN).
Wróżbita Maciej dostaje czasem propozycje otworzenia własnej telewizji. Na razie go to nie kusi. – To milionowa inwestycja: sprzęt, studio, obsługa. I nie wiem, czy widzowie oglądający mnie w innych programach zaakceptowaliby kanał Maciej TV – mówi.
Przecież powodzenie lub klęskę biznesu może sobie wywróżyć?
– Nie kładzie się kart na „co by było gdyby”.
Dane: Nielsen Audience Measurement (za okres 1 stycznia–10 lutego br.)
Elżbieta Rutkowska, współpraca Joanna Sędek
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter