Wydanie: PRESS 03/2013
Tłok na łowisku
W dwa miesiące rynek tygodników społeczno-politycznych rozrósł się o ponad 200 tys. egz. To nie do utrzymania
Kioskarz w 30-tysięcznym mieście Turek w woj. wielkopolskim do końca listopada ub.r. spośród tygodników najwięcej zamawiał „Uważam Rze”. – Brałem aż 35 egzemplarzy, bo ten tygodnik najlepiej się sprzedawał. Ale potem ludzie nagle przestali go kupować – dziwi się.
Sprzedaż „URze” spadła nie tylko w Turku po tym, jak w solidarności ze zwolnionym redaktorem naczelnym Pawłem Lisickim odeszła prawie cała redakcja, a na jej miejsce przyszli nowi ludzie z Janem Pińskim na czele.
Dziś do kiosku w Turku spośród tygodników najwięcej przywożą „W Sieci”: ponad 20 egz. – „Uważam Rze” zamawiam już tylko dwa egzemplarze, tak żeby tytuł był, gdyby ktoś zapytał. Ale nikt już u mnie tego pisma nie kupuje – mówi kioskarz. Nie wie, że we „W Sieci” publikuje teraz część autorów z popularnego niegdyś „URze”, którzy jeszcze będąc tam, zmontowali na boku konkurencyjny tytuł. Kioskarza niewiele to obchodzi, więc na pytanie, dlaczego zamawia tyle egzemplarzy „W Sieci”, odpowiada: – Ludzie pytali o tę gazetę.
Tak jak dawniej kioskarz bierze jeszcze kilkanaście sztuk „Newsweek Polska”, „Polityki” i „Wprost”. Do tego „Tygodnik Powszechny”, „Przegląd”, „Przekrój”, „Nie”, „Gość Niedzielny”, „Gazeta Polska”. W połowie lutego nasz kioskarz z Wielkopolski nie wiedział jeszcze tylko, ile zamawiać egzemplarzy debiutującego „Tygodnika do Rzeczy”. A zamówić chciał, bo i o to pismo ludzie zaczęli pytać.
W ten sposób półka z tygodnikami społeczno-politycznymi rozrosła mu się do 12 tytułów. W czasach, gdy kryzys dręczy prasę i część pism po cichu znika z kiosków, segment tygodników nieprawdopodobnie spuchł. To polski ewenement, nienotowany na rynkach Zachodu.
Mariusz Kowalczyk
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter