Wydanie: PRESS 02/2003
Wespół w zespół
W Niemczech co czwarty dziennikarz jest wolnym strzelcem. Hitem są wspólne biura dziennikarskie.
Hildegard, Susanne i Michael poznali się jeszcze na studiach dziennikarskich. Tylko Susanne miała etat w redakcji, na który jednak po urodzeniu dziecka nie chciała wrócić. Pozostała dwójka od zawsze uprawiała wolne dziennikarstwo. W 1986 roku postanowili założyć biuro dziennikarskie. Wynajęli kilkupokojowy lokal w centrum Kolonii i wstawili do niego własne biurka i komputery.
Obecnie Punkt um zrzesza sześć osób, z których większość pracuje dla oddalonej o kilkadziesiąt metrów regionalnej stacji radiowej WDR. Susanne Wankell pisze dla prasy, Hildegard Kriwet i Thomas Liesen kręcą dla telewizji, a Anne Winterling jest autorką przewodnika turystycznego. Ktoś specjalizuje się w mediach, ktoś inny zajmuje się nauką, tematyką zdrowotną czy ochroną środowiska.- Nie konkurujemy ze sobą, ale się uzupełniamy - mówi Andreas Lange. - Rzadkie spory dotyczą raczej wyposażenia technicznego naszego biura.
W harmonijnej współpracy pomagają im poniedziałkowe konferencje, w czasie których omawiają najbliższe plany. Wymieniają informacje, numery telefonów. Większość z nich nie zamieniłaby się z kolegami na etatach. - Nam jest łatwiej skoordynować pracę z życiem rodzinnym i podejmować tematy, które nas interesują - podkreślają. Najtrudniej mają dziennikarze piszący. Poczucie względnego bezpieczeństwa daje im dopiero długoletnia współpraca z jedną redakcją. Znacznie łatwiej jest radiowcom. -ĘOd kiedy pracuję w biurze, zwiększyły się też moje zarobki. Mam więcej kontaktów i oferuję moje tematy różnym redakcjom. Nie sądzę, żeby koledzy na etatach w radiu zarabiali więcej - mówi Andreas Lange. Podkreśla, że nie wyobraża sobie pracy w atmosferze takiej konkurencji, jaką obserwuje w redakcjach, z którymi współpracuje.
Katarzyna Domagała
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter