Wydanie: PRESS 09/2011
Koniec starego świata
- Sentymenty w TVN zastąpi biznes
My robiliśmy telewizję, a nie biznes. I dlatego się udało – Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN, zaaferowany wymachuje małą butelką coca-coli. Na zapleczu warszawskiego Studia Tęcza operatorzy składają sprzęt. Przed chwilą Miszczak skończył prezentację jesiennej ramówki. Jak zwykle dumny z programów, które przez lata wyszukiwał i cyzelował, oraz z ludzi, których odkrywał, wychowywał albo podkupywał konkurencji.
Dla ludzi TVN zawsze najważniejsza była telewizja: mieć najlepsze programy i najlepszych fachowców. Dla inwestorów i udziałowców liczył się biznes. I ten biznes cały czas był w TVN obecny. Bez niego nie starczyłoby ani na „Taniec z gwiazdami”, ani na Kubę Wojewódzkiego, ani na „Generała” i inne ambitne filmy. Także na dobre pensje dziennikarzy. Przez lata udawało się utrzymywać równowagę: biznes napędzał telewizję, ta robiła pieniądze, a z nich finansowano nowe programy, które zarabiały na telewizyjne ambicje…
Aż biznes przeważył.
Więcej we wrześniowym numerze "Press" - kup teraz e-wydanie
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter