Wydanie: PRESS 08/2010
Prawda o nagim słupku
Trafne wyniki sondaży w dniu drugiej tury wyborów prezydenckich nie odbudują zaufania do instytutów badawczych
Mogli śnić koszmary w nocy z 3 na 4 lipca zarówno prezesi instytutów robiących sondaże prezydenckie, jak i szefowie redakcji mających je ogłaszać po zamknięciu lokali wyborczych. Pierwsi, że ich badania znowu rozjadą się z rzeczywistością, drudzy – że ponownie ośmieszą się przed odbiorcami.
Powód ku temu dała pierwsza tura wyborów prezydenckich – 20 czerwca po zamknięciu lokali TVN podał za Millward Brown SMG/KRC, że przewaga Bronisława Komorowskiego nad Jarosławem Kaczyńskim wyniosła aż 12,5 proc.; Polsat za instytutem Homo Homini – że 10,2 proc.; TVP za TNS OBOP – że 5,4 proc. Tylko ten ostatni wynik był prawdziwy – według Państwowej Komisji Wyborczej różnica wyniosła 5,08 proc.
Posypały się oskarżenia, wyjaśnienia, krytyka widzów i nieudolna obrona ze strony firm badawczych. Te, które się pomyliły w sondażach, zrzucały winę na media – że same przystały na niewłaściwą metodę badania (CATI – wywiady telefoniczne). Media odpierały, że instytuty nie ostrzegały, iż lepsza jest metoda exit poll (ankiety przed lokalami wyborczymi).
Jednak to, co się zdarzyło 20 czerwca, nie było wypadkiem przy pracy, tylko skutkiem wieloletnich zaniedbań ze strony instytutów.
Magdalena Rydzik
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter