Wydanie: PRESS 08/2007
Jarmark próżności
Pyskówka między publicystami przestała być zrozumiała dla czytelników. Emocji dostarcza tylko plującym i opluwanym
„Ewa Milewicz cieszy się zasłużoną opinią jednej z lepszych i rozsądniejszych publicystek swej gazety. Po co było jej używać do marnego paszkwilu, na który starczyłoby Beresia i Skoczylasa? Zgaduję – i pochlebia mi to – że pod paszkwilem potrzebne było Nazwisko” – w takich słowach na łamach „Rzeczpospolitej” (z 12 stycznia br.) publicysta tego tytułu Rafał Ziemkiewicz dał odpór Ewie Milewicz, publicystce „Gazety Wyborczej”. Milewicz w swojej gazecie skrytykowała książkę Ziemkiewicza „Michnikowszczyzna. Zapis choroby”. Cios musiał być dotkliwy, skoro Ziemkiewicz nie zawahał się ustawić w roli sędziego we własnej sprawie, zarzucając w dodatku dziennikarce paszkwilanctwo i niesamodzielność. Co jednak do krytycznej oceny książki mają Bereś i Skoczylas (to nie oni napisali rezenzję) oraz to, że Ziemkiewicz nisko ich ceni? By znaleźć odpowiedź, wystarczy prześledzić polską publicystykę z ostatniego półrocza. Jeśli tylko jest okazja, żeby obrzucić błotem przeciwnika, natychmiast się z niej korzysta. Merytoryczne argumenty są zbędne, liczy się siła ciosu i element zaskoczenia.
Małgorzata Wyszyńska
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter