Fact-checking w Polsce niezwykle potrzebny. Więcej analizy, mniej emocji
Polscy fact-checkerzy to coraz częściej profesjonaliści pracujący według międzynarodowych standardów
Pierwszy impuls do profesjonalizacji działań polskich fact-checkerów dały pandemia i dezinformacja wokół szczepionek. Drugim impulsem była ubiegłoroczna agresja rosyjska na Ukrainę. – Trudno prowadzić w Polsce organizację fact-checkingową odartą z emocji, których czytelnicy doświadczają w innych mediach – mówi Małgorzata Kilian-Grzegorczyk, prezeska Stowarzyszenia Demagog.
Fact-checking w teorii nie jest skomplikowany – to proces mający na celu weryfikowanie informacji, dokładne sprawdzanie faktów w wiarygodnych źródłach, konfrontowanie możliwie licznych potwierdzeń w opracowaniach lub dokumentach na piśmie lub w formie materiałów audio-wideo. Jednak w praktyce to działalność trudna, droga i niezbyt efektowna, dlatego redakcji profesjonalnie zajmujących się nią wciąż jest zbyt mało.
Bezcenne działanie na rzecz wolności słowa
Działalność organizacji fact-checkingowych została niedawno dostrzeżona i uhonorowana Nagrodą Specjalną Press Club Polska. "Weryfikacja faktów, demaskowanie manipulacji, dezinformacji i fałszywych treści jest bezcennym działaniem na rzecz wolności słowa oraz prawa do otrzymywania rzetelnych informacji. Wydarzenia ostatnich lat, przede wszystkim pandemia i wojna w Ukrainie, wyjątkowo jaskrawo pokazały, jak potężną siłą jest dezinformacja, wykorzystywana do tworzenia fałszywych przekazów" – napisał w uzasadnieniu przewodniczący Rady PCP Wojciech Tumidalski.
Czytaj też: "Helsingin Sanomat" w popularnej grze online przemyca Rosjanom informacje z wojny w Ukrainie
Nagrody trafiły do czterech organizacji: Sprawdzam AFP, Stowarzyszenia Demagog, Fundacji "Przeciwdziałamy Dezinformacji" i Stowarzyszenia Pravda. W Polsce takich organizacji jest więcej. Fact-checkingiem zajmują się też Konkret24 TVN, Fundacja Reporterów czy OKO Press.
– W ramach nagrody specjalnej Press Clubu wyróżniono organizacje certyfikowane przez International Fact-checking Network – sieć organizacji fact-checkingowych działającą przy Poynter Institute, która weryfikuje co roku organizacje pod względem określonych kryteriów – mówi "Presserwisowi" Małgorzata Kilian-Grzegorczyk, prezeska Stowarzyszenia Demagog.
Wśród kryteriów, jakie musi spełniać członek IFCN, są jawność finansowania, jawność jego metodologii czy źródeł.
Ciężka analityczna praca
– Projektów fact-checkingowych jest coraz więcej i to cieszy – mówi Jakub Śliż, prezes Stowarzyszenia Pravda, wskazując, że profesjonalne zespoły fact-checkingowe tworzą dziś byli dziennikarze, ale też m.in. lekarze, którzy weryfikują informacje antyszczepionkowe.
Czytaj też: PISF dostał 9,5 mln zł opłaty audiowizualnej od dostawców VoD za pierwszy kwartał
Zwraca jednak uwagę, że mimo rosnącej popularności fact-checkingu poszczególne organizacje nie działają konkurencyjnie, a starają się współpracować przy poszczególnych projektach i wypracowywać wspólne standardy krajowe i międzynarodowe.
Stowarzyszenie Demagog działa od 2014 roku. – W ostatnich latach nasz rozwój bardzo mocno determinowały tematy, których w zasadzie się nie spodziewaliśmy i których nie mogliśmy przewidzieć, czyli pandemia, a później wojna. To miało silny wpływ na szybki rozwój naszego zespołu – dziś to ponad 30 osób, które pracują w ramach portalu Demagog.pl, ale też w ramach Akademii fact-checkingu, gdzie prowadzimy różnego rodzaju działania edukacyjne, warsztaty, szkolenia, w tym również szkolenia dla dziennikarzy – mówi Kilian-Grzegorczyk.
Jak podkreślają polscy fact-checkerzy, na co dzień sprawdzanie informacji to ciężka analityczna praca, często nie przynosząca wielkich efektów. – Analizujemy fakty, nie bazujemy na emocjach. Staramy się przedstawić rzeczywistość bez oceniania i wchodzenia w dyskurs publiczny, w Polsce bardzo rozgrzany i dzielący społeczeństwo – mówi Kilian-Grzegorczyk. – Trudno prowadzić w Polsce organizację fact-checkingową odartą z emocji, których najczęściej czytelnicy doświadczają w innych mediach.
Cechą dezinformacji są zawsze emocje
Jakub Śliż zwraca uwagę na formę, w jakiej prezentowane są efekty weryfikacji informacji. – Powinniśmy je prezentować jak najatrakcyjniej. Inaczej trudno nam będzie przebić się przez dobrze klikalny fałsz. To nie może być tylko forma pisana. Eksperymentujemy z infografiką czy formami wideo, łatwiej przyswajalnymi przez odbiorców niż tekst.
Czytaj też: Duklanowski z Radia Szczecin nie naruszył przepisów? Tak twierdzi prezes UODO
Fact-checkerzy zdają sobie sprawę, że konkurencja w mediach jest duża i wymusza pogoń za newsem – a to może prowadzić do przekłamań. Paweł Cymbor, redaktor portalu Fakenews.pl, wydawanego przez Fundację "Przeciwdziałamy Dezinformacji", przytacza przykład fake newsa o firmie budowlanej prezesa Orlenu.
– Media dzwoniły do biura prasowego Orlenu, my zadzwoniliśmy do... Daniela Obajtka, właściciela firmy budowlanej, który sam potwierdził, że nie jest prezesem Orlenu – mówi Cymbor,.
Małgorzata Kilian-Grzegorczyk zwraca uwagę, że cechą dezinformacji są zawsze emocje. – Dlatego na koniec dnia to dziennikarze powinni sobie zadać pytanie: czy na pewno warto rywalizować w tematach, które mocno polaryzują i mogą wpływać na jeszcze głębsze podziały społeczne? – zastanawia się.
"Dojrzewamy jako organizacja"
Jakub Śliż podkreśla, że choć do zespołów fact-checkingowych często trafiają wolontariusze, to środowisko z roku na rok się profesjonalizuje. – Dojrzewamy jako organizacja, mamy zestaw wytycznych, określoną metodologię, której ściśle przestrzegamy – mówi.
Czytaj też: "Dziennik Wschodni" znów szuka redaktora naczelnego. Przez agencję pośrednictwa pracy
Inaczej sprawę widzi Paweł Cymbor. – Zajmujemy się tym po godzinach naszej etatowej pracy. Większość czasu poświęcamy na weryfikację informacji, mniej na komunikację jej efektów – wyjaśnia. Choć przyznaje, że w procesie fact-checkingowym ważne jest, by efekty weryfikacji dotarły do jak najszerszego kręgu odbiorców.
Małgorzata Kilian-Grzegorczyk chciałaby wreszcie móc skonstatować, że fact-checkerzy są niepotrzebni, bo politycy zachowują się odpowiedzialnie, a obywatele są świadomi prawdy. – Ale ostatnie wydarzenia w Polsce i na świecie przeczą takiemu optymizmowi i to one wpłynęły na rozwój fact-checkingu – stwierdza.
Czytaj też: Nowy "Press": Bianka Zalewska i jej dwa światy, Duklanowski od wrzutek, tata Maty i kryminały
(PAR, 05.05.2023)