Wydanie: PRESS 05-06/2020
World Press Photo
NAJWAŻNIEJSZE JEST PRZYGOTOWANIE
Ze zwycięzcą World Press Photo 2020 Yasuyoshim Chibą rozmawiali Marcin Antosiewicz i Iwona Klemczak
WYWIAD Z YASUYOSHIM CHIBĄ, AUTOREM ZDJĘCIA ROKU, SZEFEM FOTOREPORTERÓW AFP W AFRYCE WSCHODNIEJ I KRAJACH BASENU OCEANU INDYJSKIEGO, przeprowadzamy dzień po ogłoszeniu wyników, kiedy jeszcze nie wie, że holenderscy dziennikarze znaleźli bohatera jego zdjęcia. To 16-letni Yousif, którego znajomi rozpoznali na zdjęciu.
Yousif jest jednym z kilku tysięcy młodych ludzi, którzy po miesiącach protestów przyczynili się do zakończenia 30-letniego panowania generała Umara al-Baszira w Sudanie.
Właśnie wygrałeś World Press Photo. Świętowałeś?
Mam poczucie totalnej nierealności. Normalnie ogłoszenie zwycięzców odbywa się w Amsterdamie w świetle reflektorów w obecności publiczności. Zwycięzcy są wywoływani po nazwisku, pokazywani na wielkim ekranie. Wczoraj było inaczej. Usłyszałem wyniki przez internet, siedząc z rodziną w naszym salonie. Jeszcze nie świętowaliśmy, niech najpierw skończy się epidemia.
Konkursowi WPP zarzuca się, że wygrywają brutalne zdjęcia z regionów konfliktów. Twoje zdjęcie jednak takie nie jest.
Ono odzwierciedla sposób, w jaki podchodzę do życia. Daje nadzieję. Zawsze szukam pozytywów w każdych okolicznościach. Uważam, że nie można fotografować tylko złych momentów. Ludzie szukają czegoś pozytywnego. Ale zwykle to ignorujemy. Ja staram się tego nie robić.
A co do WPP – bardzo trudno jest przewidzieć rozstrzygnięcie jury, bo oni zawsze szukają czegoś oryginalnego. Każdego roku trend jest inny, czasem zupełnie niespodziewany.
PALIŁY MNIE OCZY
Z Romainem Laurendeau rozmawia Marcin Antosiewicz
Jury WPP wybrało Twój fotoreportaż, chociaż nie pokazuje żadnego dramatu.
Fotoreportaż składa się z czterech różnych serii, połączyłem je na konkurs, bo opowiadają tę samą historię i te same emocje. Pierwsza pokazuje życie w Bab El Oued, miasteczku pod Algierem, druga – fenomen piłki nożnej, trzecia – intymność, a czwarta – demonstracje. Łączy je opór. Młodzi muszą iść na stadion, by móc demonstrować. Muszą znaleźć gdzieś miejsce, by móc się pocałować ze swoją dziewczyną. Na końcu wychodzą na ulicę, by protestować.
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter