Wydanie: PRESS 01-02/2020
Republika zrezygnowanych
To miał być polski Fox News, skończyło się na 0,03 proc. oglądalności, powtórkach w ciągu dnia i zaległościach w wypłatach dla dziennikarzy.
Zapału i entuzjazmu nie brakowało. „Musimy wymyślić telewizję, której tu nie było od 20 lat” – mówił w marcu 2013 roku roześmiany około 30-letni mężczyzna z dłuższymi, ciemnymi włosami. Michał Rachoń podrzucił jeszcze duży plecak, który miał na plecach, i dziarskim krokiem wszedł do budynku przy ul. Farbiarskiej w Warszawie budować nową telewizję. Ci, którzy ją przygotowywali, byli przekonani, że ten projekt nie może się nie udać. Studio było poświęcone i pobłogosławione przez redemptorystę Krzysztofa Stępowskiego. Jednak nie tylko opatrzność wskazywała na to, że Telewizja Republika może odnieść sukces. Rachoń, który miał wtedy więcej doświadczenia w pracy dla PiS i w PR niż w dziennikarstwie, mógł przygotowywać telewizję razem z tuzami prawicowej publicystyki, których nazwiska były magnesem dla widzów o konserwatywnych poglądach.
Mariusz Kowalczyk
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter