Wydanie: PRESS 01-02/2017
Wolne słowo cichnie
Strach, represje, odcinanie reklam i przejmowanie redakcji – w ten sposób prezydent Turcji rozprawia się w swoim kraju z niezależnymi mediami.
Koniec listopada 2016 roku. W S¸irvan zatrzymana zostaje Kurdyjka Hatice Kamer, dziennikarka tureckojęzycznego BBC. Do aresztu trafia za opisywanie katastrofy w kopalni miedzi w regionie Siirt, gdzie zginęło 11 górników. Następnego dnia zostaje wypuszczona. Piszę do niej na WhatsAppie. „Zostałam zatrzymana w związku z pracą” – odpowiada. Zaraz potem jej telefon zamiera. Na żadną wiadomość już nie reaguje.
Fikserka z Diyarbakir (miasto na zamieszkałym przez Kurdów południowym wschodzie Turcji) też nie chce rozmawiać. „Nie mam ochoty, nie mam siły” – pisze. Mimo że jeszcze kilka miesięcy temu, gdy rozmawialiśmy w Stambule, władze krytykowała głośno i otwarcie.
„Zapytałem o wywiad dla ciebie dwóch kurdyjskich dziennikarzy. Ze względu na to, co się dzieje w Turcji, odmówili komentarza” – słyszę od osoby, która zna to środowisko.
Boją się.
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter