Wydanie: PRESS 06/2015
Szukam diamentów
Z Christopherem Morrisem, przewodniczącym jury Grand Press Photo 2015, rozmawia Renata Gluza.
Typując spośród zdjęć finałowych kandydata na Zdjęcie Roku, powtarzał Pan, że szuka symbolu. Znalazł go Pan w zdjęciu Macieja Moskwy?
Tak. Chodziło mi o wielorakość znaczeń, które taka fotografia powinna reprezentować. Zdjęcie kurdyjskiego chłopca patrzącego na nas spoza ogrodzenia obozu dla uchodźców będzie oddziaływać na ludzi na różne sposoby. Robiąc je, fotograf miał zapewne jakiś zamysł, założony przekaz – ale widz niekoniecznie tak je odczyta. Każdy może zobaczyć w nim coś innego, ważnego dla siebie. To właśnie jest symbolizm.
Co Pan w nim widzi?
Widzę dziecko szukające pomocy, oczekujące na nią. Które znalazło się w pułapce. Te oczy człowieka, na którego się poluje, mnie prześladują, każą mi się przy tym zdjęciu zatrzymać. Nie muszę nawet dokładnie wiedzieć, kto jest na fotografii ani gdzie została zrobiona – patrząc na nią, jestem pewien, że temu dziecku dzieje się krzywda.
Podczas obrad jury stwierdził Pan, że to takie zdjęcie, jakie sam Pan zwykł kiedyś robić. Co to znaczy?
Miałem na myśli to, że jako młody fotoreporter też starałem się przede wszystkim uchwycić „ten” moment. Fotoreporterzy tak bardzo skupiają się na określonej scenie, że zapominają o całościowej kompozycji kadru. Myślą za szybko, pracują w pośpiechu – co jest często zrozumiałe, lecz nie zwalnia ich z obowiązku pilnowania kompozycji kadru. Dawniej też tak robiłem. Na Zdjęciu Roku mamy „ten” moment; mamy wymowny wzrok chłopca; mamy te znaczące cienie wokół niego; mamy urwane ogrodzenie – lecz jest też jeden element psujący nieco kadr: osoba po prawej stronie. Gdyby nie ona, to zdjęcie byłoby małym arcydziełem.
Renata Gluza
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter