Wydanie: PRESS 03/2015
Mowa ciała
Kandydatka SLD na prezydenta chce – jak Korwin-Mikke – być wybrana wbrew mediom.
14 lutego podczas konwencji wyborczej w Ożarowie Mazowieckim Magdalena Ogórek spełniła obietnicę lidera Sojuszu Lewicy Demokratycznej Leszka Millera i nareszcie przemówiła – zgodnie z jego zapowiedzią – „własnymi słowami, własnymi ustami”. Jednak wywołała tylko rozczarowanie.
przez blisko 50 dni od czasu ogłoszenia, że to ona będzie walczyła z ramienia SLD o fotel prezydenta Polski, Magdalena Ogórek nie odpowiedziała na żadne pytanie dziennikarzy. Ci tłumnie przybyli na konwencję – z nadzieją, że kandydatka Sojuszu znajdzie w końcu odwagę na konfrontację. Ale już przed wejściem na scenę unikała odpowiedzi nawet na tak błahe pytania, jak to, czy ma tremę. Po wygłoszeniu swojej mowy, w której ustosunkowała się do kilku zarzutów mediów, np. o zbyt młody wiek, zniknęła. Trzeci raz z rzędu po publicznym wystąpieniu była niedostępna dla dziennikarzy.
Podobno sama wymyśliła strategię milczenia. „Być może nie zobaczycie mnie w telewizji, w jakiejś jałowej lub agresywnej debacie publicystycznej, bo ja chcę być z wami, chcę być dla was” – zapowiadała w swoim wystąpieniu. Zdaniem Wiesława Gałązki, specjalisty ds. PR politycznego, wykładowcy Dolnośląskiej Szkoły Wyższej, mówiąc o jałowych dyskusjach, Magdalena Ogórek obraża media: – Mogą być dyskusje, w których jałowo wypowiada się jeden uczestnik. Ale wszystkie? Poza tym, jeżeli ktoś nie odpowiada dziennikarzom, to znaczy, że ich lekceważy.
Daria Różańska
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter