Wydanie: PRESS 03/2014
35 tys. kilometrów
Inżynierowie wozów satelitarnych są łącznikami reporterów ze stacją i widzami
Nasza praca przypomina trochę tę spadochroniarza: ma skoczyć i już leci. Nas stacja wysyła i mamy zrobić szybko wejście na żywo, nikt nie przejmuje się resztą – opowiada jeden z inżynierów wozów satelitarnych. – Trzeba jechać, robiąc nie tylko za inżyniera wozu, ale i za kierowcę, kierownika produkcji, a czasem nawet redaktora. Pójść, ustalić, zapytać – wylicza. – Jeśli cokolwiek się dzieje nie tak, to nikt nie dzwoni do reportera czy operatora, tylko do inżyniera – opowiada inny.
Problemy dnia codziennego
Na dachu ma zamocowaną antenę nadawczą do 160 cm, którą od satelity dzieli odległość ok. 35 tys. km. Wóz satelitarny to pojazd, który umożliwia nadawanie przekazu telewizyjnego na żywo, np. wejść do programów informacyjnych czy publicystycznych. Każdy taki pojazd jest wyposażony we wzmacniacze, koder i modulator.
Żeby zacząć transmisję, inżynier musi wozem satelitarnym dostać się na miejsce nadawania. – I to powoduje problemy. Bo redakcja chciałaby, żebyśmy byli tam już, a my przecież nie jedziemy prywatnym samochodem – mówi Adam Pietrzykowski z Polsatu. W dodatku to nie jest mały samochód osobowy.
Maciej Kozielski
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter