Wydanie: PRESS 09/2012
Z kry na krę
Rośnie liczba dziennikarzy, którzy obok codziennej pracy w redakcjach biorą się do pisania książek. Co z tego mają?
Wśród moich znajomych reporterów nie ma chyba już nikogo, kto by nie wydał książki albo by o tym nie myślał – przyznaje Magdalena Grzebałkowska z „Gazety Wyborczej”, autorka biografii ks. Jana Twardowskiego „Ksiądz Paradoks”. – To naturalna kolej rzeczy, że reporter po pewnym czasie chce napisać coś większego. Może jest to też próba znalezienia sobie wyjścia awaryjnego, gdy prasa idzie ku upadkowi, są zwolnienia w redakcjach i jest coraz mniej miejsca na większe, ambitne teksty? – prognozuje Grzebałkowska. Zwłaszcza że wydawnictwa same zlecają książki dziennikarzom. Tak było w jej przypadku: to Znak zaproponował jej napisanie biografii księdza poety.
Frustracja z powodu niemożności wypisania się na łamach macierzystej gazety to najczęściej podawany przez dziennikarzy powód decyzji o pisaniu książek. – Gdybym nie mogła ich pisać, chyba w ogóle zrezygnowałabym z dziennikarstwa. Tylko nie podawaj mojego nazwiska, bo w redakcji źle by to przyjęli – wyznaje mi znana warszawska dziennikarka.
– Są tematy, których nie da się ująć nawet w najdłuższym tekście prasowym i pokazać w pełni swoje umiejętności dziennikarskie – twierdzi Michał Majewski z „Wprost”. Tak było z książką „Daleko od Wawelu”, którą napisał z Pawłem Reszką. W czasie pracy reporterskiej zebrali mnóstwo materiałów o prezydencie Lechu Kaczyńskim i jego kancelarii. – Gdy zgłosiło się do nas wydawnictwo, chętnie podjęliśmy się tej roboty. A potem, dla równowagi, napisaliśmy z Pawłem „Daleko od miłości”, książkę o Donaldzie Tusku i jego otoczeniu – opowiada Majewski.
Jerzy Sadecki
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter