KRRiT i Krzysztof Rz.

Koncesję na radio w Nysie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji dała lokalnemu biznesmenowi, o którym nie wolno pisać pod nazwiskiem

Krzysztof Rz. na spotkanie wyznaczone w hotelu Monopol w centrum Wrocławia przychodzi w towarzystwie prawnika i swojego pracownika. Lat 46, równomierna, mocna opalenizna kontrastuje z wybielonymi zębami, a te z ciemnymi włosami sięgającymi do uszu. Ma na sobie granatową marynarkę ze złotymi guzikami przy mankietach, w butonierce granatowa chustka. Już na wstępie oświadcza, że nie ma ochoty występować w tym tekście.
Bo on – właściciel przyznanej w maju przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji koncesji na lokalne radio w Nysie – nie ma z kontaktów z mediami żadnej przyjemności. Zresztą Zygmunt Solorz-Żak na początku swojej przygody z mediami też ich nie lubił. I mam nie wymieniać jego nazwiska.
To mnie akurat nie dziwi, bo spotkanie poprzedziły liczne e-maile od Jacka Ludziaka, jego adwokata, do dziennikarza, który zbierał informacje dla „Press”. Większość podobnej treści: „mój klient nie wyraża zgody na jakiekolwiek publikacje na jego temat”, „jego dobra osobiste, w tym nazwisko, są chronione prawnie (…) i nie mogą być ujawniane bez jego zgody”. Mecenas groził, że ujawnienie danych personalnych właściciela koncesji „skutkować będzie wystąpieniem na drogę prawną o ochronę i odszkodowanie, a w przypadku, gdyby zawierały pomówienia również w trybie art. 212 § 2 kk”.
Biznesmen z Nysy ma swoje zasady i przysyła mojemu koledze dziennikarzowi e-mailem gotowy już akt oskarżenia, tłumacząc: „rozpowszechnianie moich danych osobowych bez mojej zgody narusza dobra osobiste”. Do aktu oskarżenia dołącza prośbę o konsultacje i uwagi...
Siedzę więc teraz naprzeciwko niego w hotelu Monopol, zamawiamy wodę mineralną i kawę, a Krzysztof Rz. uparcie milczy w odpowiedzi na moje pytania. I powtarza swój passus o początkach Solorza-Żaka.

Mariusz Kowalczyk

Aby przeczytać cały artykuł: