Kolejna odsłona "Reklamowego Bingo" – dobrze, że jest, choć realizację można by poprawić
Branża, oceniając pomysł i realizację kampanii, jest zgodna – dobrze, że powstała. Ale są zastrzeżenia (screen: YouTube/SAR Stowarzyszenie Komunikacji Marketingowej)
Wystartowała kolejna odsłona kampanii "Reklamowe Bingo" – szerokozasięgowej akcji branżowej promującej skuteczne praktyki przetargowe. Środowisko docenia fakt jej powstania, choć są opinie, że można ją było przygotować lepiej.
W kampanii reklamowej bierze udział 15 przedstawicieli prokurmentu, agencji komunikacyjnych i klientów. W krótkich advertorialach edukacyjnych propagują oni zasady dobrego przetargu, np. przypominając, że w przetargu nie powinno być więcej niż pięć agencji, albo że przygotowanie trafnej strategii komunikacji musi być poprzedzone opracowaniem trafnej strategii marketingowej. Każdy uczestnik kampanii odnosi się do jednej z zasad.
Czytaj też: Fabryka Marketingu odwołuje się od wyniku przetargu na kampanię z okazji 20-lecia Polski w UE
Branża, oceniając pomysł i realizację kampanii, jest zgodna – dobrze, że powstała. Ale są zastrzeżenia: zbyt prosty przekaz i nie zawsze trafiony dobór uczestników.
Rafał Baran, prezes i współwłaściciel agencji Bridge2Fun, uważa, że kampania może być mniej skuteczna przez małą wiarygodność niektórych z występujących: – Gdyby wszystkie zaproszone do niej osoby, tak ze strony agencji, jak i klienta, same przestrzegały propagowanych zasad przetargowych, to może miałoby to sens. Ale to mały rynek, wszyscy znamy swoje działania, więc niektóre osoby nie są w stanie mnie przekonać? – stwierdza.
– Nie zawsze i nie wszyscy uczestnicy tej kampanii sami przestrzegają zasad, do których przekonują innych – mówi szefowa innej agencji sieciowej, prosząca o anonimowość. – To trochę osłabia przekaz.
– Sam przekaz jest trochę zbyt uproszczony – przyznaje kolejny menedżer agencyjny. – O rozpisaniu przetargu albo o przystąpieniu do niego decydują menedżrowie, którym raczej nie trzeba tłumaczyć podstawowych zasad marketingu. Nacisk raczej powinien być położony na zasady współżycia w ramach branży, np. na terminy, rejection fee czy liczbę agencji w przetargu.
Czytaj też: Selfmaker z karą 1 mln zł od UOKiK za system promocyjny typu piramida
Jakub Kamiński, CEO i współzałożyciel agencji Brain, choć zgadza się częściowo z tymi zarzutami, to jednak uważa, że kampanię i tak trzeba wspierać. – Oczywiście, można z tym stanem rzeczy na rynku nic nie zrobić. Ale korzyści z nicnierobienia są tylko dwie: zaoszczędzisz czas, który możesz przeznaczyć na nowy biznes czy wakacje i zgadzasz się, że jest, jak jest. Można też próbować coś zmienić.
Kamiński dodaje: – Uważam, że można było to zrobić lepiej, ale i tak wszelkie próby zmian rynku na lepsze są warte zauważenia i wsparcia.
Michał Kazimierczak, strategy director & partner, Grupa Heart & Brain, również uważa, że nie ma sensu dyskutować o warstwie kreatywnej tej kampanii: – Jak każda kreacja, jednym będzie się podobać, innym nie. Ważne, że ta kampania powstała. Istotne też, że zaangażowało się w nią tylu ludzi po stronie agencji i ze strony klientów. Jednym z jej celów było zintegrowanie branży reklamowej wokół ważnego tematu i to się udało. Kazimierczak dodaje: – Solidarność nie była dotychczas najmocniejszą stroną naszej branży. Widzimy, że to się trochę zmienia. Wokół tej kampanii udało się zintegrować całe środowisko, członkowie SAR udostępniają ją na swoich kanałach, zatacza ona coraz szersze kręgi. Dociera też do klientów. I z takiej perspektywy trzeba ją doceniać. Pierwsze drobne efekty kampanii pojawiają się już teraz – na jednym z moich niedawnych spotkań newbiznesowych klienci się do niej odwoływali.
Czytaj też: Jacek Barankiewicz nowym prezesem Polskiego Stowarzyszenia Marketingu SMB
Marcina Gaworskiego, prezesa SAR, CEO & Co-founder 180heartbeats + Jung von Matt, dziwią zarzuty pod adresem osób biorących udział w kampanii. – Wszyscy uczestnicy znają kontekst naszych działań, a także przekaz, jaki tworzymy – mówi Gaworski. – Zakładamy więc, że każdy angażuje się w to w sposób odpowiedzialny. Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia co do stosowanych praktyk, to może je zgłosić do organizacji tworzących koalicję: SAR, IAA czy PSML poprzez Skutecznyprzetarg.pl.
Gaworski odnosi się także do opinii, że przekaz nie jest dostosowany do poziomu wiedzy kadry menedżerskiej, która decyduje o rozpisaniu przetargu. – Kampania z definicji ma mieć bardzo szeroki zasięg i docierać nie tylko do topowych menedżerów – mówi Gaworski. – Chcemy z przekazem dotrzeć do każdego szczebla tak w marketingu, jak i w agencjach, czy po stronie prokurmentu. A wiemy z doświadczenia, że poziom wiedzy na różnych szczeblach jest różny – widać to po briefach, jakie do nas docierają. Nasz komunikat zawiera pełną, praktyczną wiedzę na temat przetargów.
Kampanię udostępniają w swoich kanałach social media (Facebook, LinkedIn) członkowie SAR i pozostałych organizacji, które ją wspierają: IAA, PSML, IAB, POR, SPR. – To pierwsza kampania świata marketingu wspierana przez wszystkie najważniejsze organizacje branżowe. Aż 70 proc. członków SAR opublikowało materiały "Przetargowego Bingo" na swoich kanałach, co pozwoliło dotrzeć z przekazem do kilkudziesięciu tysięcy odbiorców – dodaje Gaworski.
Czytaj też: Michał Glapiński i Edyta Kotowicz partnerami zarządzającymi w platformie Foap.com
Kampania to kolejne działanie w ramach inicjatywy koalicji branżowej SAR, PSML, IAA Polska, ze wsparciem IAB i POR (Polska Organizacja Reklamodawców). Dotychczas w wyniku Dialogu Branżowego powstała m.in. Biała Księga Branży Komunikacji Marketingowej, będąca zbiorem rekomendacji i narzędzi w dziewięciu kategoriach marketingowych. Kampania wystartowała w listopadzie ubiegłego roku spotem, na planie którego – obok aktora Janusza Chabiora – spotkali się przedstawiciele firm, agencji i organizacji branżowych.
Za pomysł kreatywny obu odsłon kampanii odpowiada agencja 180heartbeats + Jung v Matt.
Czytaj też: Potrzebna agencja do kampanii edukacyjnej o energii jądrowej. Jest przetarg
(AMS, 23.04.2024)