Interwencja RPO nie pomogła. SOP może odmówić dziennikarzom wstępu na imprezy
Według MSWiA Służba Ochrony Państwa może nie dopuszczać dziennikarzy do udziału w uroczystościach państwowych (fot. SOP/materiały prasowe)
Rzecznik Praw Obywatelskich interweniował w sprawie niewpuszczania dziennikarzy na oficjalne imprezy na podstawie decyzji Służby Ochrony Państwa. Bezskutecznie. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji twierdzi, że jest to zgodne z przepisami. A przepisy nie wymagają zmiany.
Prof. Marcin Wiącek domagał się zmiany stanowiska w sprawie zakazu dostępu do instytucji państwowych i oficjalnych imprez w czerwcu tego roku. Stało się to po zorganizowanym pod koniec maja zakopiańskim zjeździe "Solidarności", na który nie wpuszczono dziennikarzy TVN, "Gazety Wyborczej", "Gazety Krakowskiej" i "Tygodnika Podhalańskiego". Marek Lewandowski, rzecznik przewodniczącego "S", twierdził wtedy, że chodziło o bezpieczeństwo prezydenta Andrzeja Dudy. Zdaniem prof. Wiącka taka sytuacja narusza konstytucyjne prawa i wolności dziennikarzy. Wpływa to bezpośrednio na wykonywanie obowiązków służbowych, w istotnym stopniu ograniczając ich możliwości zawodowe.
- Odmawiając dziennikarzom dostępu do wydarzeń organizowanych przez urzędy państwowe czy instytucje publiczne, ogranicza się nie tylko prawa dziennikarzy, ale również prawo opinii publicznej do otrzymywania informacji o działalności tych urzędów - uważa Konrad Siemaszko z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
"Usłyszeliśmy, że możemy spisać z relacji w TVP Info. Oczywiście uważam to za skandal" - komentował na Twitterze Wojciech Mucha, redaktor naczelny "Gazety Krakowskiej".
Marcin Wiącek poprosił wtedy szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego o stanowisko w kwestii możliwości doprecyzowania przepisów oraz ich zmiany, zwłaszcza co do wprowadzenia obowiązku poinformowania o konkretnych powodach odmowy wpuszczenia oraz skuteczniejszych środków odwoławczych.
Czytaj też: RPO apeluje do premiera o pilne zmiany w sprawie abonamentu rtv
"Dziennikarze powinni w możliwie jak najszerszym zakresie mieć prawo zaznajomić się z powodami, dla których nie mają możliwości wejścia na dane wydarzenia oraz podważenia zasadności danych, na których podstawie taka decyzja zapadła" - pisał RPO.
Maciej Wąsik, sekretarz stanu w MSWiA, powołuje się w odpowiedzi na ustawę o SOP, z której wynika, że ta ma zapobiegać "przestępstwom przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, przestępstwom przeciwko życiu lub zdrowiu, przestępstwom przeciwko bezpieczeństwu powszechnemu, przestępstwom przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, przestępstwom przeciwko wolności, przestępstwom przeciwko czci i nietykalności cielesnej, przestępstwom przeciwko porządkowi publicznemu, zamachom i czynnej napaści".
SOP, zdaniem Wąsika, ma wszelkie prawa "do uzyskiwania, przetwarzania i wykorzystywania informacji o każdej osobie, o ile tylko służy to realizacji wskazanego celu". Jednocześnie, jak wskazuje Wąsik, SOP nie musi tłumaczyć się ze zbieranych danych i ich zakresu.
- Dziennikarze znajdują się w jakimś zbiorze danych, którego nie mogą poznać, ale który uniemożliwia im wykonywanie pracy, dzięki której informowana jest opinia publiczna. Jednym z interesujących elementów w odpowiedzi MSWiA jest stwierdzenie, że zawód dziennikarza jest nieistotny, czyli czy to dziennikarz, czy inny obywatel - nie ma to dla SOP znaczenia - mówi "Presserwisowi" Konrad Siemaszko, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka kierujący działem wolności słowa. - Ministerstwo w tej odpowiedzi zdaje się zapominać, że prawo prasowe nakłada na organy państwowe obowiązek stworzenia mediom warunków niezbędnych do wykonywania ich funkcji i zadań. A niewątpliwie dostęp do imprez organizowanych przez urzędy jest jednym z zadań prasy.
Czytaj też: "Sport", korzystając z problemów "Przeglądu Sportowego", powiększy zasięg o Kraków
Konrad Siemaszko zwraca uwagę, że jeżeli SOP odmawia dostępu do zbioru danych, o którym wspomina minister Wąsik, to administrator takiej bazy powinien jednocześnie pouczyć o możliwości wniesieniu skargi do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. - To dość wolna ścieżka odwoławcza, ale być może to jakiś sposób - mówi Konrad Siemaszko. - Zwłaszcza że na decyzję Prezesa UODO przysługuje skarga do sądu administracyjnego. Obecna sytuacja prawna może potencjalnie prowadzić do nadużyć. Stąd kontrola niezależnego organu w postaci Prezesa UODO i niezależnego sądu byłaby tu konieczna.
Skarg na odmowy wpuszczenia dziennikarzy na teren urzędów państwowych czy wydarzeń organizowanych przez instytucje publiczne trafia do RPO więcej. Powodem odmowy są zawsze figurujące w bazach SOP informacje o braku zgody na dostęp do tych wydarzeń. Dziennikarze nie są jednak informowani ani o konkretnych przyczynach odmowy, ani o tym, skąd pochodzą informacje o uznaniu ich za osoby niebezpieczne, ani jaka jest ich treść. Nie dostają też informacji o dostępnych środkach odwoławczych.
(PAR, 28.10.2022)